Czy Grzegorz Schetyna w imię honoru po dzisiejszym prawomocnym wyroku ws. Hanny Zdanowskiej, która poświadczyła nieprawdę w dokumentach, każe jej wycofać się z kandydowania i podać do dymisji? - zapytała lidera PO, rzeczniczka PiS Beata Mazurek w czwartek na Twitterze.

Sąd Okręgowy w Łodzi utrzymał w czwartek w mocy wyrok sądu I instancji, który uznał prezydent Łodzi Hannę Zdanowską winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera i skazał ją na 20 tys. zł grzywny. Czwartkowe orzeczenie jest prawomocne.

"Ciekawe czy pan Grzegorz Schetyna w imię honoru po dzisiejszym prawomocnym wyroku ws. H. Zdanowskiej (poświadczyła nieprawdę w dokumentach) każe jej wycofać się z kandydowania i podać do dymisji? Czekamy panie Grzegorzu" - napisała rzeczniczka PiS w czwartek na Twitterze.

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie postanowił, że premier Mateusz Morawiecki ma sprostować swoją wypowiedź nt. braku inwestycji infrastrukturalnych za rządów PO i PSL z 15 września br. SA rozpatrywał odwołanie, które politycy PO złożyli od poniedziałkowego postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie. SO, jako pierwsza instancja, oddalił wniosek w trybie wyborczym, złożony przez Komitet Wyborczy Koalicji Obywatelskiej, dotyczący nakazania takiego sprostowania.

Odnosząc się do postanowienia SA, lider PO Grzegorz Schetyna ocenił w środę, że szef rządu skompromitował się, dlatego musi za to odpowiedzieć i "przeprosić" Koalicję Obywatelską i wyborców. Schetyna stwierdził również, że to kompromitacja i "wstyd", a człowiek honoru w takiej sytuacji podałby się do dymisji.

Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim zarzuciła Zdanowskiej, iż w grudniu 2008 r. miała pomóc przygotować poświadczające nieprawdę dokumenty swojemu partnerowi Włodzimierzowi G. Na ich podstawie mężczyzna uzyskał kredyt w wysokości 200 tys. zł na zakup mieszkania w Łodzi od swojej partnerki. Jednym z dokumentów było poświadczenie przez Zdanowską, że otrzymała od G. 50 tys. zł tytułem zaliczki. Miał to być wkład własny warunkujący przyznanie kredytu. Zdaniem śledczych oskarżona nigdy tych pieniędzy nie dostała.

Zarzuty wobec Zdanowskiej nie są związane z jej działalnością jako prezydent Łodzi. Oskarżona wielokrotnie podkreślała, że czuje się niewinna. Wyraziła zgodę na podawanie jej pełnego imienia i nazwiska oraz publikowanie wizerunku.

W marcu tego roku sąd I instancji uznał, że Zdanowska jest winna poświadczenia nieprawdy w dokumentach kredytowych. Zwrócił wówczas uwagę, że w czasie popełnienia czynu była posłanką, a więc osobą, której zadaniem jest m.in. tworzenie prawa, a stopień świadomości określonych zachowań, nie może być w jej przypadku oceniony tak samo jak w przypadku "zwykłych ludzi". Sąd skazał Zdanowską na karę 20 tys. zł grzywny.

Aktem oskarżenia w tej sprawie objęty był również Włodzimierz G., któremu zarzucono posługiwanie się nieprawdziwymi dokumentami w celu uzyskania kredytu. On również został uznany za winnego i ukarany grzywną w wysokości 25 tys. zł.

Od wyroku odwołała się obrona. W czwartek Sąd Okręgowy w Łodzi utrzymał w mocy wyrok wobec obojga oskarżonych. (PAP)