Mieszkańcy stolicy przeszli w niedzielę wieczorem ulicami Woli w Marszu Pamięci, by oddać hołd cywilnym ofiarom powstańczego zrywu. Po drodze zapalano znicze w miejscach upamiętniających zamordowanych. Marsz był częścią obchodów 74. rocznicy Powstania Warszawskiego.

Marsz, który rozpoczął się po uroczystościach przed pomnikiem poświęconym zamordowanym mieszkańcom Woli, znajdującym się w rozwidleniu al. Solidarności i ul. Leszno, przeszedł ulicami dzielnicy. Wzięli w nim udział mieszkańcy stolicy, kombatanci i przedstawiciele władz m.in. sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Patryk Jaki.

Jego uczestnicy otrzymali świece, biogramy jednej z ofiar oraz opisy 20 miejsc upamiętniających pomordowanych. Tam po drodze wolontariusze Muzeum Powstania Warszawskiego, organizującego Marsz, złożyli kwiaty i zapalili znicze.

Marsz zakończył się w Parku Powstańców Warszawy, gdzie jest prezentowana wystawa "Zachowajmy ich w pamięci". Umieszczono na niej ponad 90 białych brył z imionami i nazwiskami, a tam gdzie to było możliwe - z datami urodzenia i ostatnim znanym warszawskim adresem cywilnych ofiar Powstania. Uczestnicy Marszu zapalili tam otrzymane świece.

Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski podkreślił, że naszym zadaniem jest nieść pamięć i przekazywać ją następnym pokoleniom. "Nasza pamięć jest często jedyną formą upamiętnienia tych osób, które rozkazem Adolfa Hitlera miały przestać istnieć nie tylko fizycznie, ale też w pamięci innych" - powiedział Ołdakowski.

Uczestniczka Powstania Wanda Traczyk-Stawska zaznaczyła, że to święte miejsce dla Warszawy, bo tu leżą ci, którzy ją ukochali najbardziej. "Tu leżą nasze rodziny, nasi bliscy. Musimy o nich pamiętać. Leży tu ponad 80 tys. ludności cywilnej i 8 do 10 tys. wojska. My powstańcy już odchodzimy, teraz wy musicie o to miejsce zadbać" - mówiła.

"Pamiętajcie, że głównym bohaterem była ludność cywilna Warszawy. Dzięki niej Powstanie zaistniało i dzięki niej trwało 63 dni" - zaakcentowała Traczyk-Stawska.

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska podkreśliła, że tym wspólnym Marszem Pamięci składamy hołd cywilnej części "naszej Warszawy". "Żołnierze walczyli, ginęli za nasze miasto, za ojczyznę i wiele cywilnych ofiar poniosło śmierć w naszym mieście. Będziemy pamiętać, naszym przywilejem i obowiązkiem jest pamiętać i kierować naszą pamięć dalej" - powiedziała.

Ks. Stanisław Kicman wspominał rzeź Woli, którą przeżył jako 7-letni chłopiec. "Oddaję hołd wszystkim powstańcom. Tym, którzy walczyli, którzy oddali życie i tym, którzy przeżyli. To dzięki nim mamy ciąg naszej historii żywej, przekazywanej każdego dnia. Mieszkałem przy szkole, róg Karolkowej. Przez okno wiedzieliśmy jak powstańcy zdobywają, jak walczą, jak umierają. Pierwszy raz widziałem taki ogrom śmierci młodych ludzi" - mówił duchowny, który wspólnie z zebranymi odmówił modlitwę w intencji ofiar.

W ocenie ministra Patryka Jakiego rzeź Woli to jedna z największych rzezi podczas II wojny światowej i wydarzenie, o którym pamięć trzeba odbudowywać.

"Dlatego ważne jest, by co roku o tym przypominać i to jest też piękne, że z roku na rok coraz więcej warszawiaków uczestniczy w tym Marszu Pamięci. I jestem przekonany, że ta siła, która została zbudowana wokół tego wydarzenia spowoduje, że w przyszłości powstanie tu też Izba Pamięci, która będzie kolejną cegiełką na drodze do upamiętniania tych bohaterskich mieszkańców Warszawy" - dodał Jaki.

Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. W masowych egzekucjach zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców dzielnicy. Ludność była rozstrzeliwana, a ciała zabitych palono. Eksterminacja na dużą skalę zakończyła się 7 sierpnia, jednak w mniejszym stopniu trwała aż do 12 sierpnia, kiedy gen. Erich von dem Bach-Zelewski wydał zakaz mordowania ludności cywilnej.