Zastąpienie Mariano Rajoya przez Pabla Casadę oznacza, że Partia Ludowa chce aktywniej podejmować sprawy światopoglądowe
Pablo Casado, nowy szef opozycyjnej od niedawna Partii Ludowej, chce zawrócić Hiszpanię z liberalno-lewicowej drogi, na którą weszła kilkanaście lat temu. Czy mu się to uda, nie wiadomo, ale pewne jest, że w najbliższych miesiącach Hiszpanię czekają poważne bitwy światopoglądowe – od prawa do aborcji do ekshumacji gen. Francisca Franco.
Wybory w Partii Ludowej były konieczne, gdyż jej dotychczasowy przewodniczący Mariano Rajoy złożył rezygnację po tym, jak na początku czerwca parlament przegłosował wotum nieufności dla jego rządu i w efekcie ludowcy musieli oddać władzę socjalistom z PSOE. W decydującej turze w miniony weekend Casado, dotychczasowy partyjny wicesekretarz ds. komunikacji, dość niespodziewanie pokonał wicepremier w rządzie Rajoya – Sorayę Saenz de Santamarię.
Ten rezultat oznacza dla Partii Ludowej duży skok pokoleniowy, ale też ideologiczny. Casado ma 37 lat, więc należy do tego mniej więcej samego pokolenia co pozostali liderzy głównych partii politycznych (socjalistyczny premier Pedro Sanchez ma 46 lat, Pablo Iglesias z lewicowego Podemos – 39, a Albert Rivera z centrowego Ciudadanos – 38). To z pewnością pomoże wizerunkowo ludowcom, bo przy wszystkich zasługach Rajoya dla przezwyciężenia kryzysu gospodarczego jego wieloletnia obecność na scenie politycznej stawała się coraz większym obciążeniem dla partii. Choć jeszcze większym – afery korupcyjne w jego otoczeniu, które zresztą stały się powodem wotum nieufności.
Bardziej dyskusyjny z punktu widzenia politycznych szans jest skok ideologiczny – Rajoy był politykiem pragmatycznym i trochę technokratycznym, a w ciągu 6,5 roku skupiał się przede wszystkim na gospodarce. Casado tymczasem zapowiada wyraźny zwrot w prawo w sprawach światopoglądowych. – To jest partia życia i rodziny – zadeklarował, wzywając do zmiany przyjętej kilka lat temu, podczas poprzednich rządów PSOE, ustawy bardzo liberalizującej prawo do aborcji (której Rajoy nie próbował cofnąć). Zapowiedział też, że nie ma mowy o rozmowach z władzami katalońskimi i będzie dążyć do delegalizacji wszystkich regionalnych partii separatystycznych. A nawet zrobił gest w kierunku tej części elektoratu, która z nostalgią wspomina czasy gen. Franco.
– Nie można aspirować do przewodzenia partii, jeśli nie jest się dumnym z jej przeszłości. Jestem dumny z Jose Marii Aznara, Mariano Rajoya, Manuela Fragi (zakładał on i Partii Ludową, i jej poprzednie wcielenia, a w czasach frankistowskich był przez kilka lat ministrem informacji) – oświadczył.
Sprawa rozliczania z frankistowską przeszłością może być zresztą pierwszą ideologiczną bitwą dla Casado, bo kilka dni wcześniej premier Sanchez zapowiedział przeniesienie szczątków dyktatora z wielkiego mauzoleum Valle de los Caidos, co jednak budzi w Hiszpanii pewne kontrowersje.
Ten ideologiczny skręt w prawo jest trochę ryzykowny, bo grozi, że Partia Ludowa zamiast, jak to jest obecnie, walczyć z Ciudadanos o szeroki centroprawicowy elektorat, sama się zmarginalizuje. Zarówno politycy PSOE, jak i Ciudadanos nieoficjalnie wyrażają zadowolenie z takiego wyboru ludowców. Ale Manuel Arias, profesor politologii z Uniwersytetu w Maladze, uważa, że to nie jest pozbawione sensu. – Ponieważ jest zbyt mało czasu, by Sanchez wpadł przed wyborami w kłopoty gospodarcze, Casado musi zaznaczyć, gdzie są różnice między partiami – mówi.
Zgodnie z harmonogramem następne wybory muszą się odbyć najpóźniej za dwa lata. Ale biorąc pod uwagę, że Sanchez stoi na czele rządu mniejszościowego z wątłym i niespójnym zapleczem parlamentarnym, to, czy dotrwa do końca kadencji, jest trochę wątpliwe. A Partia Ludowa wciąż jest największym ugrupowaniem parlamentarnym.