Srogie wyroki wywołały protesty, ale obniżyły skalę przestępstw
Efekt drakońskiego ustawodawstwa antynarkotykowego, wprowadzonego na Białorusi w 2015 r. na osobiste życzenie Alaksandra Łukaszenki jest taki, że – według BBC – odsetek skazanych za narkotyki osiągnął 40 proc. ogółu pozbawionych wolności, a długoletnie wyroki łagru dostają nawet nastolatki. Władze w Mińsku zaczęły rozważać wycofanie się przynajmniej z części zapisów.
Matki nastolatków skazanych za narkotyki zrzeszyły się w nieformalnym komitecie. Jego nazwa – Matki 328 – pochodzi od numeru artykułu w kodeksie karnym, który za niektóre przestępstwa narkotykowe przewiduje nawet 25 lat więzienia. W teorii kary miały dotykać przede wszystkim dilerów i producentów, a warunki w łagrach miały być dla nich takie, by – jak wskazywał Łukaszenka – „sami prosili o śmierć”. W praktyce za drut kolczasty trafiają głównie eksperymentujący z zakazanymi środkami nastolatki.
W lutym wyrok ośmiu lat łagru za obrót środkami psychotropowymi usłyszała 18-letnia Uljana Hałubcowa. Rosyjski oddział BBC przytacza przykład 16-letniej Dyjany Karpowicz, która także w lutym została skazana na 10 lat kolonii karnej za „bezprawny obrót środkami narkotycznymi dokonany w grupie zorganizowanej”. Pobyt w takiej kolonii oznacza przymusową pracę. – Proszę sobie wyobrazić, że za 10 lat na wolność wyjdzie 26-letnia dziewczyna umiejąca tylko to, czego uczy więzienie – mówiła BBC jej matka Natalla Karpowicz.
W maju kilkanaście kobiet skupionych wokół Matek 328 prowadziło wielodniową głodówkę. Domagały się rewizji wyroków ich dzieci, zmian w prawie i audiencji u prezydenta. – Wszystko na darmo. I na zdrowiu się odbiło, i bliscy zaczęli się o mnie niepokoić. Jeszcze raz zrozumiałam, że w naszym państwie nie jesteśmy nikomu potrzebne – powiedziała po fakcie Alena Mikałajuk w rozmowie z rozgłośnią Swaboda. Nie znaczy to jednak, że nikt nie zauważył ich protestu.
Temat został poruszony w rozmowie prezydenta Łukaszenki z przewodniczącym Sądu Najwyższego Walancinem Sukałą. – Szef państwa jednoznacznie podkreślił, że nie ma mowy o zmniejszeniu wyroków na handlarzy narkotyków. Ale w przypadku konsumentów jest możliwe pewne złagodzenie i pobłażliwość – powiedział Sukała cytowany przez agencję BiełTA. W połowie maja rząd wysłał do parlamentu projekt zmian, zmniejszający dolną granicę sankcji z art. 328 kk. Sukała nie wykluczył zaś, że wobec nieletnich częściej będą orzekane inne, przewidziane już przez przepisy wyroki. Choćby częstsze kierowanie na przymusowy odwyk.
– Musimy zdecydowanie rozgraniczać dostawców i użytkowników. Może w tym zakresie popełniliśmy jakiś błąd – zastanawiał się Łukaszenka. – Przychodziły do mnie całe rodziny. Ci ludzie mówią, że surowe wyroki nie pomagają raczej w normalnym powrocie do społeczeństwa. My to wszystko słyszymy – mówił BBC deputowany Wadzim Dziewiatouski. Nie oznacza to jednak, że zmiany są już pewne. Jeśli nowelizacja trafi pod głosowanie, na pewno zostanie przyjęta. Parlament w ciągu ostatnich kadencji ani razu nie odrzucił przepisów zaproponowanych przez rząd lub prezydenta. Ale reforma może równie dobrze utknąć w zamrażarce, jeśli nie będzie zielonego światła od Łukaszenki. Zwłaszcza że zwolennicy drakońskich przepisów, choćby wpływowe w białoruskich warunkach MSW, mają swoje argumenty. Przede wszystkim rzeczywiście ograniczono przestępczość narkotykową. Liczba skazanych za to Białorusinów spadła w latach 2015–2017 o 25,1 proc., a liczba skazanych nieletnich – o połowę. – Tymi ostrymi środkami uratowaliśmy tę połowę od narkotyków i konsekwencji z nimi związanych – mówił Dziewiatouski.
– Sam jestem im wdzięczny. Nie wiem, kim bym teraz był, i czy w ogóle bym był – zapewniał BBC 30-letni Wadzim, który dwa lata odsiedział w areszcie, po czym trafił na obowiązkowy odwyk. – Te dwa lata mi w pełni wystarczyły – dodawał. Wadzim został skazany za udział w zorganizowanej grupie rozprowadzającej narkotyki, bo złapano go z kolegą na posiadaniu około grama zakazanej substancji, a do wspólnego spożycia zapraszali innego znajomego.