Europoseł Kosma Złotowski (PiS) jest przekonany, że w Radzie UE, podobnie jak wcześniej w PE, uda się osiągnąć korzystną dla Polski większość w sprawie wyłączenia przewoźników drogowych w transporcie międzynarodowym z dyrektywy o pracownikach delegowanych.

Złotowski na zorganizowanej we wtorek w PE w Brukseli konferencji prasowej przypomniał, że w poniedziałek komisja transportu PE opowiedziała się za tym, aby przewoźnicy drogowi w transporcie międzynarodowym nie byli objęci dyrektywą o pracownikach delegowanych. Za takim rozwiązaniem głosowało 27 europosłów komisji, przeciwko było 21.

Decyzja nie przesądza o ostatecznym kształcie przepisów, ale jest sukcesem m.in. Polski. Objęcie przewoźników dyrektywą oznaczałoby, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. Byłoby to niekorzystne dla polskich firm, bo oznaczałoby znacznie większe koszty.

"To bardzo dobra wiadomość dla Europy Środkowo-Wschodniej, a dla Polaków w szczególności, dlatego że 30 proc. rynku transportowego w całej UE to polskie małe i średnie, ale także duże przedsiębiorstwa. Opowiedzieliśmy się za zachowaniem wolnego rynku" - powiedział Złotowski.

Zaznaczył, że choć przewóz kabotażowy ma podlegać delegowaniu - zgodnie z przyjętym przez komisję transportu stanowiskiem - to nie jest duży segment rynku wśród polskich firm.

Europoseł uważa, że uda się znaleźć korzystną dla Polski większość w negocjacjach nad kształtem nowych przepisów również między krajami członkowskimi w ramach Rady UE. "Czy to zostanie zrobione w ciągu kilku najbliższych miesięcy, czy też to się będzie przeciągać - trudno ocenić. Myślę, że większość popierająca przepisy, zgodnie z którymi delegowanie nie będzie obejmować kierowców w transporcie międzynarodowym, zostanie podtrzymana" - zaznaczył.

Jego zdaniem stanowisko Polski mogą poprzeć takie kraje jak: Litwa, Łotwa, Estonia, kraje Grupy Wyszehradzkiej, Bułgaria, Rumunia, ale także Finlandia, Portugalia i Hiszpania. "Irlandia prawdopodobnie też" - dodał.

Transport drogowy to branża, w której polscy przewoźnicy w Europie radzą sobie bardzo dobrze. To ważna gałąź gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Jest również istotna w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w których firmy działają na tym rynku.

W Brukseli powstał jednak pomysł, aby firmy te objąć przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych, na co naciskają m.in. Francja i kraje Beneluksu. Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów Zachodu, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych krajów. Ochrona francuskiego rynku pracy była jednym ze sztandarowych elementów kampanii wyborczej prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Dlatego poniedziałkowe głosowanie w PE, w którym zdecydowano o wyłączeniu transportu międzynarodowego z dyrektywy o pracownikach delegowanych, uznawane jest za sukces krajów sprzeciwiających się takiemu rozwiązaniu, w tym również Polski.

W Brukseli przegłosowana została wcześniej niekorzystna dla polskich firm dyrektywa o pracownikach delegowanych. Przewoźników z niej wyłączono, aby przepisy dotyczące branży znalazły się w oddzielnym pakiecie, tzw. drogowym, który ma kompleksowo uregulować tę branżę. Obecnie w Brukseli trwają nad nim prace.

W kolejnym kroku nad kształtem przepisów będą toczyć się rozmowy pomiędzy krajami członkowskimi na forum Rady UE. Tempo prac będzie zależało od sprawującej obecnie w UE prezydencję Bułgarii (do końca czerwca), a następnie Austrii, która przejmie ją z rąk Sofii 1 lipca.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)