Fala fałszywych alarmów bombowych, które spowodowały ewakuację ludzi w wielu miastach Rosji w ostatnich dniach, to "terroryzm telefoniczny" - powiedział w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Zapewnił, że działania w tej sprawie podjęły odpowiednie służby.

"Jest to terroryzm telefoniczny i właśnie tak powinno być to kwalifikowane" - powiedział Pieskow w czwartek na briefingu dla dziennikarzy.

Przedstawiciel Kremla poinformował, że "odpowiednie służby podejmują wszelkie niezbędne środki w celu ustalenia, kto stoi za serią" fałszywych telefonicznych alarmów bombowych. Pieskow nie skomentował doniesień o tym, kto może być źródłem anonimowych ostrzeżeń.

Wcześniej w czwartek rosyjska agencja RIA Nowosti podała, powołując się na źródło w organach ochrony prawa, że za fałszywymi alarmami o podłożonych bombach stoją osoby związane z Państwem Islamskim (IS). Informacji tej nie skomentowała Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB), która - według mediów - ustaliła już sprawców.

Według doniesień medialnych dzwoniono spoza Rosji, niektóre media wymieniały terytorium Ukrainy. Z kolei organizacja Państwo Chrześcijańskie - Święta Ruś oświadczyła w czwartek, iż ostatnie wydarzenia mogą być związane z działaniami przeciwników filmu "Matylda", wywołującego protesty aktywistów prawosławnych.

Do fałszywych ostrzeżeń doszło w ciągu minionych trzech dni w wielu miastach Rosji. Ewakuowane zostały dziesiątki tysięcy ludzi. W Moskwie w środę ewakuowano niektóre dworce, centra handlowe i uczelnie, w czwartek doszło do ewakuacji szkół, a fałszywe alarmy dotarły także do Petersburga.

Według mediów fałszywe zgłoszenia były przekazywane za pomocą telefonii internetowej.