Opozycja grzmi, że rząd rzuca przedwyborcze obietnice i nie pozwala opozycji na krytykę w debacie. szef SLD Leszek Miller mówił z przekąsem, że liczył, iż z nagłego wystąpienia premiera dowie się o skróceniu kadencji Sejmu, a usłyszał jedynie ulepszoną rządową propagandę. - Novum polega na tym, że dotychczas festiwal obietnic był festiwalem jednego aktora, a dziś wystąpiła prawie cała rządowa trupa - mówił Miller.
Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, dodawał, że aktywność premiera wynika ze zbliżających się wyborów parlamentarnych. - Stąd te obietnice, szastanie pieniędzmi, stąd zapowiedzi, że w przyszłym roku rodziny gorzej sytuowane otrzymają pomoc. To małe plastry na wielką ranę - mówił Błaszczak. Politycy PiS i SLD wyliczają, że rząd podczas debaty miał ponad dwie i pół godziny czasu, a wszystkie kluby opozycyjne czterdzieści minut.