Sąd Okręgowy w Lublinie wezwał w środę do ugody w procesie o ochronę dóbr osobistych, który prezes PiS Jarosław Kaczyński wytoczył Januszowi Palikotowi. Pełnomocnicy stron nie wykluczyli możliwości porozumienia.

Kaczyński pozwał Palikota za jego słowa wypowiedziane w TVN24 w 2009 r. o "zmowie" prezesa PiS i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i "spreparowaniu" przez nich tzw. afery hazardowej. Prezes PiS zażądał w pozwie od Palikota przeprosin oraz wpłaty 30 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej.

Na środowej rozprawie nie było ani Kaczyńskiego, ani Palikota. Pełnomocnik Kaczyńskiego, Bogusław Kosmus, podtrzymał powództwo, zaś pełnomocniczka Palikota, Marzena Kucharska-Derwisz, wniosła o jego odrzucenie.

Na wezwanie sądu do próby porozumienia Kosmus powiedział, że jest ono możliwe, jeśli Palikot przeprosi Kaczyńskiego za swoje słowa. Wtedy strona powodowa zrezygnuje z zadośćuczynienia finansowego. "Warunkiem minimum jest to, aby Janusz Palikot przeprosił za nieprawdziwe zarzuty, które zostały wygłoszone w telewizji" - powiedział Kosmus.

Kucharska-Derwisz nie wykluczyła ugody i zapewniła, że przedstawi propozycje porozumienia Palikotowi.

Na środowej rozprawie miał zeznawać b. szef CBA Mariusz Kamiński, ale nie pojawił się w sądzie. Okazało się, że wezwanie wysłano mu na nieaktualny już adres.

Sąd odroczył rozprawę bez wyznaczania kolejnego terminu. Postanowił zwrócić się do TVN o nadesłanie zapisu audycji, której dotyczy spór.

Proces ciągnie się już dwa lata

Środowa rozprawa była pierwszą w tym procesie, na której sąd zajął się kwestiami merytorycznymi. Proces długo nie mógł się rozpocząć, ponieważ pozew początkowo skierowany został do warszawskiego sądu okręgowego, a ten uznał się za niewłaściwy, bowiem Palikot mieszka w Lublinie i zdecydował o przekazanie sprawy do tego miasta. To stanowisko podtrzymał warszawski sąd apelacyjny.

Lubelski sąd z kolei początkowo odrzucił pozew, uznając, że wypowiedź Palikota wiązała się z wykonywaniem mandatu posła, zatem pociągnięcie go do odpowiedzialności wymaga najpierw uchylenia immunitetu. To rozstrzygnięcie zmienił sąd apelacyjny, którego zdaniem Palikot działał poza granicami poselskiego mandatu. Sąd apelacyjny nakazał osądzenie sprawy.

"Afera hazardowa" wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczpospolitej". Ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, którzy - według materiałów CBA - mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów tej branży, stracili stanowiska. Z rządu odeszli wtedy też m.in. wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna i wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld.

Przed lubelskim sądem toczy się też drugi proces wytoczony przez Kaczyńskiego przeciwko Palikotowi o ochronę dóbr osobistych. W tym procesie chodzi o kilka wypowiedzi Palikota w mediach, m.in. o słowa, które Palikot miał wypowiedzieć w programie satyrycznym Szymon Majewski Show: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie".