Niedziela jest w Wielkiej Brytanii dniem spisu powszechnego. Formularze już wcześniej rozesłano do 26 mln gospodarstw domowych. Organizowany raz na 10 lat spis da władzom wyobrażenie m.in. o liczbie imigrantów.

Właściciele nieruchomości lub najemcy muszą wyszczególnić domowników pod swoim dachem zgodnie ze stanem na 27 marca, włącznie z czasowo przebywającymi gośćmi.

Pytania dotyczą m.in. obowiązków pracowniczych, zajmowanego stanowiska, kwalifikacji zawodowych, sposobu dojazdu do pracy, narodowej tożsamości, pochodzenia etnicznego, religii.

Trzeba też odpowiedzieć na pytanie dotyczące warunków mieszkaniowych: liczby pokoi, łazienek oraz stanu zdrowia. Osoby urodzone poza Wielką Brytanią będą musiały podać kraj i miejsce urodzenia, a także datę przyjazdu do Wielkiej Brytanii.

Ci, którzy przyjechali w ostatnim roku, dodatkowo muszą odpowiedzieć na pytanie: jak długo zamierzają zostać? Jedno z pytań dotyczy tego, czy angielski jest ich głównym językiem i w jakim stopniu go znają?

Nie ma za to pytań o przychodach, orientacji seksualnej ani ułomnościach fizycznych

Po raz pierwszy w formularzu umieszczono pytania odnoszące się do tzw. cywilnych związków partnerskich między osobami tej samej płci (dopuszczalnych prawnie od 2005 r.) oraz posiadania drugiego domu lub mieszkania.

Nie ma za to pytań o przychodach, orientacji seksualnej ani ułomnościach fizycznych.

Wypełnienie formularza jest obowiązkowe, choć może on być również wypełniony i wysłany elektronicznie. Podobne powszechne spisy ludności odbywają się w Wielkiej Brytanii od 1801 roku, choć nie wykonywano go w czasie II wojny światowej.

Wynik spisu daje władzom lokalnym rozeznanie w społecznej strukturze ludności na określonym terenie, pozwala planować usługi publiczne i wydatki, na przykład na szkoły, mieszkania socjalne, drogi itd. Jest to ważne zwłaszcza w czasie cięć wydatków publicznych wymuszających nowe podejście do priorytetów.

Udział w spisie jest obowiązkowy

Udział w spisie jest obowiązkowy. Niedopełnienie obowiązku zagrożone jest grzywną w wys. 1 tys. funtów. Pracownicy zatrudnieni przy spisie będą odwiedzać adresy, z których formularze nie wpłynęły. Niezdolni do wypełnienia formularza dostaną pomoc w tym zakresie.

Niektóre pytania media uznały za wścibskie, zwłaszcza dotyczące religii. Wskazano też, że analizą danych zajmie się amerykańska firma zbrojeniowa Lockheed Martin. Wątpliwości dotyczą też tego, kto będzie miał wgląd w dane, czy będzie to również policja i tajne służby.

Ośrodek badawczy Ekklesia wskazał, że Lockheed Martin jako koncern USA podlega amerykańskiemu Patriot Act - ustawie nakazującej ujawnianie danych, jeśli wymagają tego względy narodowego bezpieczeństwa.