Przysposobienie wojskowe to przede wszystkim model wychowania oparty na budowaniu tradycji narodowej, szacunku do munduru - tak o zapowiadanej przez MON możliwości przywrócenia takich zajęć w szkole mówią historycy.

Minister Antoni Macierewicz podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy wyraził opinię, że do szkół ogólnokształcących powinno wrócić przysposobienie wojskowe; nie podano szczegółów nt. możliwego charakteru takich zajęć.

Zdaniem prof. Wiesława Wysockiego, historyka z UKSW, jest to oddolny pomysł związany z zainteresowaniem historią, a także sprawami wojskowymi. "Zniesiony pobór poniekąd okaleczył społeczeństwo polskie z postaw proobywatelskich nastawionych na obronność. To dobra okazja, by ten model wychowania przywrócić" - ocenił w rozmowie z PAP. Dodał, że potrzebni są młodzi oficerowie i nauczyciele, którzy będą potrafili przekazać ten zapał połączony z etosem, "nie ideologizujący, ale kształtujący pewien system wartości".

Wysocki uważa, że zajęcia takie będą nieobowiązkowe. Wskazuje, że obecnie istnieje kilka klas mundurowych lub kształcących proobronnie. "Członkowie tego odnowionego +Strzelca+ mogą być również znakomitą bazą, by pozyskiwać nowych pedagogów" - powiedział historyk.

Podobnego zdania jest dyrektor Muzeum Wojska Polskiego, prof. Zbigniew Wawer. W rozmowie z PAP podkreślił, że "zajęcia, które umożliwiają zapoznanie się uczniów z historią wojskowości czy z historią wojska polskiego, zawsze się przydadzą".

"W ten sposób buduje się tradycję narodową, szacunek do tradycji i do munduru. Młodzież zawsze lubiła tego typu rzeczy – wystarczy wspomnieć różnego rodzaju organizacje paramilitarne, np. Związek Strzelecki +Strzelec+" - dodał.

Jak zaznaczył Wysocki, przysposobienie wojskowe to nie to samo, co powszechnie znane zajęcia z przysposobienia obronnego. "Jest to nawiązanie do organizacji paramilitarnej, której działania prowadzono m.in. w szkołach. Duży nacisk kładziono na formację patriotyczną oraz wojskowe przygotowanie młodzieży" - powiedział.

"Szkolnictwo w okresie międzywojennym, po odzyskaniu niepodległości, było bardzo świadome tego, że Polska odzyskała wolność i potem obroniła swoją niepodległość, płacąc wielką ofiarę. Stąd tworzone struktury paramilitarne, zarówno organizacji wojskowych, jak i organizacji młodzieży kontynuowały to zbliżenie edukacji cywilnej z wojskową" - tłumaczył prof. Wysocki.

Początkowo PW w szkołach było dla uczniów nieobowiązkowe, a żeby należeć do szkolnych struktur organizacji trzeba było wykazywać się dobrymi wynikami w nauce i pracować nad swym charakterem. "To były organizacje o charakterze elitarnym. Należeć tam było wyróżnieniem. To zachęcało do pewnej rywalizacji ambicjonalnej, żeby znaleźć się w takim kręgu" - tłumaczy prof. Wysocki. Dopiero na dwa lata przed wybuchem II Wojny Światowej wprowadzono zajęcia obowiązkowe dla wszystkich uczniów szkół średnich.

Przysposobienie Wojskowe prowadziło działalność przy udziale grup paramilitarnych i proobronnych m.in. harcerstwa, Związku Strzeleckiego "Strzelec". Powstało też w Warszawie centrum szkolenia sportowego, które miało służyć dzisiejszej Akademii Wychowania Fizycznego.

Ważnym elementem szkolenia osób zainteresowanych obronnością były obozy letnie. Jak mówi prof. Wysocki, obozy takie odbywały się zarówno w ramach harcerstwa, jak i "Strzelca". Organizowano także obozy dla tych, którzy w przyszłości chcieli dołączyć do korpusu kadetów.

"Po wojnie zajęcia miały charakter zideologizowany. Polsce Ludowej też wojsko było potrzebne, więc istniały różne formy przysposobienia o charakterze paramilitarnym. Wprowadzono w pewnym momencie do szkół kształcenie proobronne, obowiązkowe" - powiedział Wysocki.