Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko miałaby dziś największe spośród polityków szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, a jej partia Batkiwszczyna wygrałaby wybory parlamentarne – wskazują opublikowane w środę wyniki sondażu.

Gdyby wybory prezydenta odbyły się w marcu, Tymoszenko uzyskałaby poparcie 20,9 procent spośród tych, którzy deklarują, że na pewno wzięliby w nich udział. Obecnego prezydenta Petra Poroszenkę, który w 2014 roku otrzymał 54,7 proc. głosów, poparłoby dziś 17,9 proc. respondentów w badaniu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii. Pozostali politycy uplasowaliby się na dalszych miejscach.

Spośród wszystkich uprawnionych, także tych, którzy nie są pewni, czy wezmą udział w wyborach, Julię Tymoszenko poparłoby 10,8 proc., a Poroszenkę 9,3 proc. Jeszcze w lutym w tej grupie Poroszenko cieszył się poparciem 9 proc. badanych, a Tymoszenko mogła liczyć jedynie na 6,8 proc. głosów.

Zgodnie z sondażem w ewentualnych wyborach parlamentarnych także zwyciężyłoby ugrupowanie byłej premier. Tutaj również rozdzielono badanych na tych, którzy nie zdecydowali, czy pójdą do wyborów, i tych, którzy są pewni, że będą głosować.

W pierwszej grupie poparcie rozkłada się następująco: Batkiwszczyna – 9,5 proc., wywodzący się z prorosyjskiej Partii Regionów Blok Opozycyjny – 6,7 proc., prezydencki Blok Petra Poroszenki – 5,8 proc. Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowego – 5,5 proc. i Radykalna Partia deputowanego Ołeha Laszki – 5,5 proc. Pozostałe partie, w tym Front Ludowy obecnego premiera Arsenija Jaceniuka, nie przekroczyłyby obowiązującego na Ukrainie 5-procentowego progu.

Wśród zdecydowanych na udział w wyborach parlamentarnych Batkiwszczyna wygrywa z wynikiem 18,6 proc. Na kolejnych miejscach znalazły się: Blok Opozycyjny (13,2 proc.), Blok Poroszenki (11,4 proc.), Samopomoc (10,9 proc.), Radykalna Partia (10,9 proc.) nacjonalistyczna Swoboda (6,2 proc.) a także partia Pozycja Obywatelska b. ministra obrony Anatolija Hrycenki (5,1 proc.).

Na Ukrainie trwa kryzys polityczny, wywołany sporami wokół dymisji Jaceniuka. Stracił on poparcie koalicji rządowej ze względu na opieszałość w reformowaniu państwa i brak woli do walki z korupcją.

W lutym parlament podjął nieudaną próbę usunięcia Jaceniuka, jednak nie wystarczyło głosów do jego zdymisjonowania. Komentatorzy mówili wówczas, że stało się tak w wyniku „spisku oligarchów”, nieoficjalnego porozumienia między przywódcami sił politycznych i grupami kontrolowanymi przez oligarchów Ihora Kołomojskiego i Rinata Achmetowa.

Dymisja rządu Jaceniuka oznaczałaby wcześniejsze wybory parlamentarne, jednak zdaniem obserwatorów mimo konfliktu między Jaceniukiem a Poroszenką żaden z nich wyborów nie chce. Dla partii Jaceniuka, która ma ok. 1 proc. poparcia, mogłyby one oznaczać pożegnanie z parlamentem. Ugrupowanie Poroszenki także mogłoby na nich stracić. Na wyborach mógłby zyskać jedynie obóz prorosyjski, związany ze zbiegłym do Rosji byłym prezydentem Wiktorem Janukowyczem.