Rząd Grecji ma nadzieję, że przeludniony obóz dla uchodźców na grecko-macedońskiej granicy zostanie opuszczony przez mieszkańców w ciągu dwóch tygodni. Władze powoli przekonują ludzi, aby ewakuowali się do wybudowanych niedaleko obozu tymczasowych schronień.

Wiceszef greckiego MSW Nikos Toskas wykluczył w piątek użycie siły dla przeniesienia 14 tysięcy ludzi, którzy w coraz bardziej pogarszających się warunkach koczują na granicy niedaleko miejscowości Idomeni.

"Musimy ich przekonać, żeby się przenieśli i nie możemy tego zrobić przy użyciu gazu łzawiącego. Połowę z tych ludzi stanowią kobiety i dzieci" - powiedział Toskas prywatnej telewizji Mega.

Według greckich władz do tej pory około 800 osób zgodziło się na opuszczenie obozu, ale codziennie docierają tam nowi przybysze.

Grecja jest głównym krajem tranzytowym dla uchodźców i migrantów, którzy przedostają się z Turcji z zamiarem udania się do bogatych krajów UE szlakiem bałkańskim. Pod koniec lutego Macedonia praktycznie zamknęła granicę z Grecją. Wraz z innymi państwami na tym szlaku - Austrią, Słowenią, Chorwacją i Serbią - rząd w Skopje zdecydował, że przepuszczanych będzie tylko 580 osób dziennie. Od środy Słowenia nie wpuszcza migrantów, co w praktyce oznacza całkowite zamknięcie szlaku bałkańskiego.

Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji od początku 2016 roku do Grecji drogą morską przybyło już ponad 130 tys. migrantów i uchodźców. W ubiegłym roku do Grecji dotarło ponad 850 tys. osób starających się o azyl.