W teczkach TW Bolka najwięcej jest donosów z 1971 r. W czerwcu 1976 r. oficer prowadzący postanowił zakończyć współpracę z informatorem.
Co wynika z materiałów udostępnionych przez IPN?
1 Teczki TW Bolka potwierdzają, że jego współpraca z SB zaczęła się w grudniu 1970 r., w czasie tragicznych wydarzeń na Pomorzu. Lech Wałęsa zgodził się „współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa w wykrywaniu i zwalczaniu wrogów PRL”. „Fakt współpracy zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy i nie ujawniać jej nawet przed rodziną. Przekazywane informacje będę podpisywał pseudonimem »Bolek«” – Wałęsa miał napisać to własnoręcznie. Dokument jest datowany na 21 grudnia 1970 r. Bezpośrednim powodem podpisania lojalki było zatrzymanie Wałęsy przez MO i presja ze strony SB na nawiązanie współpracy.
2 TW Bolek miał pomóc w pacyfikacji nastrojów w Stoczni Gdańskiej po Grudniu ’70. Informował o przygotowaniach do strajków, ulotkach, rozmowach stoczniowców, podawał nazwiska kolegów, którzy następnie byli rozpracowywani przez SB. „Uważam, że Jasiński i Popielawski mogą być członkami jakiejś komórki organizacyjnej, która może zorganizować strajk” – informował w styczniu 1971 r. Właśnie w tym okresie współpraca była najbardziej intensywna, za co był chwalony w meldunkach.
3 TW Bolek był wynagradzany. Łącznie otrzymał w ciągu sześciu lat ponad 13 tys. zł. Na ogół dostawał 500–600 zł. Nie odbiegało to od sum, jakimi wynagradzano innych agentów. Suma, jaką otrzymał ogółem, odpowiadała półrocznej pensji.
4 Z dokumentów IPN wynika, że współpraca została zakończona w czerwcu 1976 r. „Biorąc pod uwagę niewłaściwe zachowanie się TW Bolek i to, że został zwolniony ze stoczni, uważam wyeliminować go z czynnej sieci agenturalnej” – używając tak koślawej polszczyzny, o zakończenie współpracy wystąpił kpt. Zenon Ratkiewicz z SB, co zatwierdzili jego przełożeni.
Czy dokumenty są wiarygodne? Zdaniem historyków trudno je podważyć. – W przypadku pokwitowań musielibyśmy mieć do czynienia z czterema funkcjonariuszami, którzy je fałszowali – twierdzi historyk Grzegorz Majchrzak



Rytm współpracy TW Bolka z SB charakteryzuje spis treści jego teczki. Łącznie zawiera 110 pozycji. W większości to doniesienia napisane przez samego agenta lub informacje na podstawie uzyskanych od niego informacji. Z tych 110 świadectw kontaktów z SB aż 57 dotyczy 1971 r. Wówczas na Wybrzeżu utrzymywało się napięcie po grudniowej masakrze. Bezpieka za wszelką cenę starała się dowiedzieć, czy nie szykują się kolejne wystąpienia przeciw partii. Każdy współpracownik był cenny. W kolejnych latach intensywność kontaktów spada. Doniesień w teczce z 1972 r. jest 14. W 1973 – 13. I kolejno: 17 z 1974 r., osiem z 1975 i tylko jedno w roku 1976. Z SB Wałęsa najczęściej spotykał się zaraz po masakrze na Wybrzeżu (niemal codziennie).
Czego chciała SB?
Lech Wałęsa, tak jak inni współpracownicy ze Stoczni Gdańskiej, był używany w dwóch operacjach. „Jesień 70”, której celem było ustalenie uczestników manifestacji i wystąpień przeciwko komunistycznym władzom w grudniu 1970 r. Druga operacja, „Arka”, odnosiła się do ochrony przez SB Stoczni Gdańskiej i zapobiegania kolejnym niepokojom. Dlatego, jak wynika z dokumentów, jedno z pierwszych zadań postawionych przed TW Bolkiem przez prowadzącego go oficera – kpt. Graczyka z SB – brzmi: „Obserwować nastroje wśród załogi, ustalać osoby, które brały udział w podpaleniach, incydentach, mordach, rabunkach i które posiadają broń”. W dokumentach opisujących kolejne spotkania wskazania bywają już bardziej szczegółowe. „Zadanie dla TW przekazano ustnie i dotyczyło ono bieżącej informacji odnośnie nastrojów, zamiarów dotyczących zorganizowania strajku, TW będzie przekazywał przez skrzynkę kontaktową. Zadanie odnośnie ustalenia związanych z produkcją i kolportażem odezw zostało TW przekazane” – napisał 15 stycznia 1971 r. oficer prowadzący. TW miał informować o działaniach konkretnych stoczniowców, o których mówił w swoich donosach. „Odnośnie Górskiego Leszka ustalić wszystkie jego kontakty i ewentualny ich charakter. Powiadamiać o ewentualnych jego wyjazdach poza Trójmiasto”. Tak brzmiało kolejne zadanie wynikające z konkretnego donosu. Czasami zadania miały charakter ogólny. Jak te z 6.02.1971. „TW Bolek otrzymał zadanie, aby w dniu jutrzejszym udał się do hotelu na ul. Klonowicza i zbadał sytuację, nastroje i ewentualne zamierzenia, ustalił osoby, które rozsiewają plotki, sieją zamęt i niezadowalanie” (pisownia oryginalna).
O czym donosił „Bolek”?
Jak wynika z dokumentów SB, ale też z informacji ze spotkań z TW, na początku spełniał on swoje zadania dosyć chętnie. Pierwszy donos jest z 4 stycznia i dotyczy sytuacji w stoczni po wydarzeniach grudniowych 1970 r. Mowa jest m.in. o niezadowoleniu wśród robotników i możliwości nowych manifestacji: „Niektórzy pracownicy, jak Kasprzyk – elektryk, czy inni, szczególnie młodzi, pytali, czy mają przynosić jedzenie na ewentualny strajk”. W kolejnych meldunkach Wałęsa informuje o sytuacji w stoczni, kontaktach z władzami zakładu, o których często wyraża się krytycznie. Wskazuje na swoją inicjatywę w uspokajaniu nastrojów. W meldunku z 5 stycznia informuje, że do osób niezadowolonych należą m.in. „Lenarczak, członek Rady Wydziału, oraz gruby ślusarz”.
W kolejnym doniesieniu jest mowa o zebraniu z „kolektywem mistrzowskim” stoczni, w którym uczestniczył także przedstawiciel dyrekcji. „Bolek” informuje szczegółowo o jego przebiegu, a także osobach zadających drażliwe dla ówczesnej władzy pytania, jaki los czeka osoby zatrzymane i te, które odniosły obrażenia w czasie zajść w Gdańsku. Pytanie to zadał elektryk, którego żona „miała nazwisko panieńskie Miśkiewicz, pracowała na wydziale W4, a obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim”.
„Bolek” informował też o konkretnych działaniach wymierzonych we władzę. „W dniu 07.01.71 dowiedziałem się w szatni wydziału W4, że na statku brazylijskim ukazał się napis kredą na burcie nawołujący do strajku na dzień 9 stycznia. O powyższym fakcie rozmawiała większość robotników, a między innymi Wierczewski Jan, elektryk znany ogólnie z nieuczciwości, machlojek... Wyżej wymieniony obecnie w rozmowach z innymi robotnikami nawołuje do strajku” – brzmiał fragment donosu. Jak wynika z zadań stawianych przez SB, Wałęsa miał docierać do grup stoczniowców, które angażowały się w konkretne przedsięwzięcia wymierzone we władze komunistyczne. 12 stycznia TW Bolek informował, że „w stoczni toczą się dyskusje na temat strajku i rozpowszechniane są ulotki. Traser z wydziału W4 obiecał, że odbije te ulotki na powielaczu i jedną mi dostarczy. Do dnia dzisiejszego trasera nie spotkałem i ulotki nie otrzymałem. Wiadomo mi, że ów traser o nazwisku Kantor posiada pośrednie dotarcie do powielacza, gdyż w powielarni pracuje jego kolega. Z opowiadań kolegów wiem, że te ulotki są antypaństwowe i dotyczą osoby tow. Kociołka, MO itp.”. W efekcie prowadzący oficer zlecił, by jego agent „wydostał” ulotkę.
W donosach mowa jest też o piosenkach, jakie powstawały po grudniu 1970 r. Jeden ze stoczniowców pokazał Wałęsie ulotkę z balladą, której treść znalazła się w aktach. Refren brzmiał: „U nas wiele i niewiele, bo w sam raz. Mamy czołgi, transportery oraz gaz. Mamy strzelby, mamy pałki, mamy także i zapałki. Ale zawsze miły nastrój jest wśród nas”. Czasami donosy dotyczył absurdalnych plotek, jakie pojawiały się w stoczni, np. na temat VIII plenum PZPR. „Rozpowszechniana jest plotka, że w partii i rządzie opozycja chce przejąć władzę. Mówi się, że Spychalski jest postrzelony przez Jaruzelskiego i Moczara, że funkcję I sekretarza objął tow. Moczar, że Gierek jest ciężko ranny” – brzmi jedno z doniesień. Jednocześnie w tych informacjach na ogół są krytyczne uwagi dotyczące władz stoczni czy przedstawicieli PZPR w tym zakładzie. Był to też rodzaj donosu, ale na kierownictwo.
Koniec współpracy
Z czasem Wałęsa staje się niechętny współpracy. W teczce personalnej znajdują się dokumenty innych TW relacjonujących sytuację w stoczni, w których pojawia się opis działań Lecha Wałęsy, i to często w kontekście jego wystąpień, które nie były po myśli ówczesnej władzy. „Wałęsa powiedział, że tablica pamiątkowa (ku czci poległych stoczniowców w grudniu 1970 r.) musi być postawiona, niech kłuje wszystkich w oczy” – donosił 11.09.1971 r. kontakt operacyjny SB „Władek”. Wywołało to konsternację SB. „Co do osoby Wałęsy przeprowadzić z nim rozmowę wyjaśniającą” – brzmi dekretacja podpisanego pod pismem kpt. Zenona Ratkiewicza.
„Bolkowi” było coraz bardziej nie po drodze z SB, co widać w postanowieniu o rozwiązaniu współpracy z czerwca 1976 r. „ Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw, w tym czasie dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy. Od tego czasu dało się zauważyć niechęć do dalszej współpracy. Tłumacząc się brakiem czasu i tym, że na zakładzie nic się nie dzieje” – brzmi fragment pisma będący faktycznym uzasadnieniem zakończenia kontaktów z Wałęsą.
Służba Bezpieczeństwa interesowała się teczką TW Bolka także po zakończeniu współpracy. Nie ma jednak żadnych śladów świadczących o ponownym nawiązaniu współpracy. Nawet w piśmie dotyczącym przekazania dokumentów Lecha Wałęsy z Gdańska do Warszawy do MSW we wrześniu 1980 r. A był to moment, gdy formował się ruch Solidarności i jego liderzy dostali się na celownik centrali SB.