Lech Wałęsa odpiera zarzuty pod swoim adresem. Nazywa je "obrzydliwymi".

Instytut Pamięci Narodowej odnalazł w domu wdowy po PRL-owskim szefie MSW Czesławie Kiszczaku dokumenty z lat 70-tych, między innymi teczkę personalną i teczka pracy TW "Bolka" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek", a także pokwitowania odbioru pieniędzy.

Były prezydent, który przebywa obecnie w Miami, nazywa te informacje "obrzydliwymi". W rozmowie z Telewizją Polską w podobny sposób odnosi się do słów wdowy po generale Kiszczaku. Według Marii Kiszczak, to dzięki jej mężowi Lech Wałęsa dostał Pokojową Nagrodę Nobla. "Jak to możliwe, żeby generał mówił, że to on Nobla mi dał" - mówił były prezydent.

Zapytany o wpis na swoim blogu, gdzie napisał, że popełnił błąd, ale dał słowo "sprawcy" i nie może ujawnić prawdy, Lech Wałęsa powiedział, że na razie nie może powiedzieć, o kogo chodzi. "Ja dałem słowo. Ja nawet przeciwnikom, słowa dotrzymuję (…) Liczę na to, że ci ludzie powiedzą, kto próbuje mnie w to wrobić" - powiedział były prezydent.
Nie jest on zdziwiony faktem, że w domu generała Kiszczaka znajdowały się dawne dokumenty. bo - jak powiedział - "skoro podrabiał, to przecież po coś to robił". "Natomiast nie przypuszczałem, że w taki sposób to wyłoży; że żona będzie chciała to sprzedać. No, nieładnie" - dodał.

W przyszłym tygodniu mają zostać udostępnione pierwsze materiały dotyczące tajnego współpracownika SB o kryptonimie "Bolek" z lat 1970-76. Zapowiedział to prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński. We wczorajszej rozmowie z TVP zaznaczył, że materiały, znalezione w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku, są spisywane i digitalizowane, a cały proces został podzielony na etapy. W przyszłym tygodniu zostaną udostępnione dokumenty z pierwszego z sześciu pakietów. Badacze będą mieli dostęp do nich w archiwum IPN.

Prezes Instytutu dodał, że materiały zostaną najpierw spisane i udostępnione, a potem przekazane do badań ekspertom, w tym grafologom. To dlatego że - jak tłumaczył Łukasz Kamiński - wydanie ekspertyz w tej sprawie może długo potrwać, między innymi ze względu na konieczność zgromadzenia materiału porównawczego.