Obecny kryzys migracyjny to porażka unijnej polityki. Tak mówił szef węgierskiej dyplomacji przed rozpoczęciem narady w Luksemburgu. To dzwonek alarmowy dla Europy - podkreślał minister spraw zagranicznych Austrii. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak pomóc tysiącom osób szukającym schronienia w Europie, zdominuje drugi dzień spotkania szefów dyplomacji 28 krajów w Luksemburgu.

Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijarto najostrzej skrytykował obecną sytuację we Wspólnocie. "To co obserwujemy teraz to konsekwencja błędnej polityki migracyjnej Unii i nieodpowiedzialnych komentarzy niektórych europejskich polityków" - mówił. Nawiązał do wypowiedzi, że Europa powinna być otwarta i trzeba znaleźć schronienie dla wszystkich przybywających na Stary Kontynent. W podobnym tonie wypowiadał się też słowacki minister spraw zagranicznych, który skrytykował ustalanie obowiązkowych limitów dla unijnych krajów i rozsyłanie do nich uchodźców. "To nie może być odgórna biurokratyczna decyzja. Trzeba brać pod uwagę specyfikę wszystkich państw i ich gotowość do przyjmowania uchodźców. Ustalanie obowiązkowych limitów jest jak zaproszenie do Europy" - mówił Miroslav Lajczak.

Z kolei austriacki minister podkreślał, że obecny kryzys migracyjny pokazuje jak dramatyczna może być sytuacja w Europie. Sebastian Kurz podkreślał, że to powinno otworzyć oczy unijnym politykom i przyspieszyć podejmowanie decyzji. Austria akurat jest w tej grupie krajów Europy Zachodniej, które uważają, że należy wprowadzić stały, obowiązkowy system podziału uchodźców i rozsyłać ich do unijnych państw.