Co najmniej 35 osób zginęło w kilku atakach do jakich doszło w stolicy Afganistanu. Napastnik wysadził się w powietrze przed siedzibą akademii policyjnej. Do eksplozji doszło także na północ od lotniska w Kabulu. Co najmniej jeden z tych ataków został przeprowadzony przez talibów.

W piątkowy wieczór przebrany w mundur policjanta zamachowiec wysadził się w tłumie kadetów, którzy czekali przed bramą akademii policyjnej, by wejść do środka. Zabił co najmniej 20 osób. Krótko później eksplozje słychać było także w północnym rejonie lotniska w Kabulu. „To była bardzo silna eksplozja. Wyleciały wszystkie szyby z okien. Nie wiem, co się dzieje” - mówił właściciel jednej z pobliskich stacji benzynowych.

Do ataku na akademię policyjną przyznali się już talibowie. Doszło do nich w zaledwie kilka godzin po tym, jak wyładowana materiałami wybuchowymi ciężarówka eksplodowała w centrum Kabulu. Wybuch zabił 15 osób, a ranił ponad 240.

Wszystko dzieje się w kilka dni po informacji o śmierci przywódcy talibów mułły Omara. Prezydent Afganistanu Ashraf Ghani twierdzi, że talibowie poprzez zamachy próbują odwrócić uwagę od swoich wewnętrznych problemów. Według informacji mediów, wśród talibów doszło do rozłamu, bo nie wszyscy uznali wybór mułły Akhtara Mansura na nowego lidera.
Ataki były największymi zamachami w stolicy Afganistanu od początku roku.