Nowy król Salman już zapowiedział, że saudyjska polityka naftowa nie ulegnie zmianie
Śmierć króla Abdullaha nie zmieni polityki Rijadu w ramach OPEC. Jeszcze jako książę zapowiedział to na początku stycznia Salman – obecny monarcha. Pytaniem otwartym pozostaje jednak to, w jakim stylu zostanie przeprowadzona sukcesja władzy w Arabii Saudyjskiej. Nowy władca ma 79 lat i cierpi na demencję.
Ministrem odpowiedzialnym za przemysł naftowy kraju pozostaje Ali Al-Naimi, uważany za architekta obecnej polityki. Oczywiście w Rijadzie tego typu decyzje nie należą do jednego człowieka, ale są skutkiem wypracowanego wśród rządzących kompromisu (niektórzy badacze nazywają nawet saudyjski proces decyzyjny beduinokracją – w wędrowniczych plemionach starszyzna starała się mówić jednym głosem). Kompromis jest taki, że kraj przez jakiś czas będzie w stanie wytrzymać tanią ropę. Tłuste lata pozwoliły Saudom zgromadzić w rezerwach astronomiczną sumę 750 mld dol., która zadziała teraz jak poduszka, dzięki czemu nie będą musieli ograniczać wydatków na programy socjalne zapowiedziane na kanwie arabskiej wiosny. Tylko w tym roku budżet kraju będzie miał deficyt w wysokości ponad 40 mld dol.
Na obecny kurs naftowej polityki Rijadu ma wpływ kilka czynników. Pierwszy można nazwać prestiżowym. Saudowie obawiają się, że decyzja o zmianie ilości wydobycia nie miałaby żadnego wpływu na ceny ropy, co zresztą już miało miejsce na początku lat 80. Wolą więc nie ryzykować. Po drugie nie chcą dać się wypchnąć z rynku konkurentom. Jeśli Chiny mogą kupować saudyjską ropę, tak jak robią to od lat, to dlaczego mieliby nagle szukać jej np. w Iraku? Po trzecie, nawet kiedy ropa jest tania, to Saudowie i tak zarabiają. Budżet kraju bilansuje się przy cenach ropy wyższych niż obecnie. Jednak sama produkcja wciąż jest opłacalna. Koszt wydobycia surowca na Bliskim Wschodzie oscyluje wokół 20–30 dol.
Nie sposób mówić o saudyjskiej polityce, pomijając łupkową rewolucję w USA. Dzięki niej Stany stały się największym producentem ropy na świecie. W ciągu ostatnich czterech lat dzienna produkcja czarnego złota zwiększyła się tam o 4 mln baryłek dziennie – co oznacza, że o tyle mniej ropy Amerykanie kupują na światowych rynkach. Saudowie liczą, że niskie ceny zatrzymają rozwój łupkowego przemysłu, co zresztą już ma miejsce. Wiele firm, w tym BHP Billiton i francuski Total, zapowiedziało ograniczenie inwestycji w tym zakresie w 2015 r.
Ważnym czynnikiem, który kształtuje saudyjską politykę naftową, jest również walka o hegemonię w regionie z Iranem. W Rijadzie doskonale rozumieją, że niska cena ropy będzie dla Teheranu bardziej dotkliwa niż sankcje (w ich efekcie kraj sprzedawał na światowym rynku mniej ropy, ale ponieważ jej ceny były wysokie, bilans wychodził ten sam). Teraz Iran będzie musiał zmierzyć się nie tylko z eksportem dużo poniżej swoich możliwości (ok. 1 mln baryłek dziennie), ale też z niskimi cenami. A budżet Teheranu bilansuje się przy wysokich cenach ropy, sięgających 100 dol. za baryłkę. Zresztą niskie ceny mają też uderzyć w Irak, którego wydobycie ciągle rośnie, a przez wzgląd na rządzących w Bagdadzie szyitów, Saudowie uważają kraj za agenturę Iranu.
W królestwie jest też oczekiwanie, że niska cena ropy pobudzi wzrost gospodarczy na świecie, co w efekcie przedłoży się na wzrost zapotrzebowania na surowce energetyczne. Rijad może też chcieć, żeby rolę regulatora ryku ropy – swing producera – przejęły USA. Jeśli cena baryłki ustatkuje się w ten sposób na poziomie satysfakcjonującym dla branży łupkowej (gdzieś ok. 60–65 dol.), oznacza to w przyszłości duże zyski dla królestwa i zbilansowany budżet bez potrzeby sięgania po zapasy.
Trudno jednak powiedzieć, na ile obecny naftowy konsens się utrzyma. Król Salman ma 79 lat i cierpi na demencję, trudno w związku z tym powiedzieć, ile lat będzie rządził. W tym samym wieku jest Ali Al-Naimi, który już podobno deklarował chęć przejścia na emeryturę, ale pozostał na stanowisku na prośbę króla Abdullaha. Następny w kolejce do tronu jest ostatni z synów założyciela monarchii książę Mukrin. Po nim tron obejmie prawdopodobnie pierwszy z wnuków króla Sauda, książę Mohammed bin Najef.
Nawet kiedy ropa jest tania, to Saudowie i tak zarabiają