Prezydent Bronisław Komorowski zostanie dziś przesłuchany przez sąd w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Jest świadkiem w procesie karnym dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSW Aleksandra L. oskarżonych o proponowanie pozytywnej weryfikacji za pieniądze oficerowi WSI.

To pierwszy taki przypadek w powojennej Polsce. Wcześniej zeznawał tylko prezydent Lech Kaczyński w procesie o inwigilację prawicy. Ale zeznania złożył w sądzie. Po raz pierwszy sąd uda się do miejsca urzędowania prezydenta. Zdaniem konstytucjonalisty profesora Marka Chmaja to dobrze ze względów organizacyjnych i bezpieczeństwa. Jego zdaniem przesłuchanie w sądzie zdezorganizowałoby pracę wymiaru sprawiedliwości na cały dzień.

Komorowski w tej sprawie był już przesłuchiwany wtedy gdy był marszałkiem Sejmu. To dlatego, że najpierw przyszedł do niego oficer WSI, który opowiedział mu, że pojawiły się propozycje weryfikacji za pieniądze. Wówczas Komorowski zawiadomił ABW. Potem pojawił się w jego biurze poselskim Aleksander L., mówiąc, że można dotrzeć do aneksu do raportu o WSI. Prezydent uznał, że L. chce się wkupić w łaski PO, która wtedy wygrała wybory.

W Polsce nie ma jasnych regulacji mówiących, że można przesłuchać prezydenta jako świadka. Dlatego zdaniem profesora Chmaja dzisiejsze przesłuchanie będzie wyznacznikiem dla kolejnych prezydentów. Do tej pory zeznań w sądzie w procesie cywilnym odmówił jedynie Aleksander Kwaśniewski.