Gorące nastroje wśród nauczycieli w przededniu Święta Edukacji Narodowej. Pedagodzy ze związku zawodowego "Solidarność" grożą strajkami w szkołach i pikietą siedziby rządu w Warszawie.

Chcą w ten sposób wyrazić niezadowolenie z braku waloryzacji wynagrodzeń i zmniejszenia wydatków publicznych na oświatę.

Od 2012 roku 30 tysięcy pracowników oświaty straciło pracę i nie widać zmiany w tej tendencji - mówi Mirosława Mazurczak, przewodnicząca nauczycielskiej "Solidarności" w Szczecinie. Podkreśla, że wiele gimnazjów pustoszeje. Dyrektorzy nie są w stanie zagwarantować pełnego etatu, dlatego nauczyciele pracują w kilku szkołach równocześnie.

"Nasze wynagrodzenia są na poziomie tych z 2007 roku. Sama zarabiam 2680 złotych na rękę" - opowiada dyplomowana nauczycielka historii Anna Kowalczyk, pracująca w zawodzie od 29 lat.

Nauczyciele ze związku zawodowego "Solidarność" zaplanowali oflagowanie budynków szkół i placówek oświaty, a także kampanię informacyjną. Ostateczne decyzje w sprawie podjęcia strajku ogólnopolskiego mają zapaść w trakcie obrad Komisji Krajowej "Solidarności" 20 i 21 listopada.