Katastrofa malezyjskiego boeinga zniszczyła plany prezydenta Rosji Władimira Putina - uważa znany rosyjski publicysta i politolog Stanisław Biełkowski. W wywiadzie dla portalu „GorDon” twierdzi on, że zestrzelenie przez separatystów samolotu pasażerskiego pokrzyżowało plany Kremla, związane z wejściem na Ukrainę. - Putin jest rozdrażniony, a na Kremlu wybuchła panika - przekonuje Biełkowski.

W opinii rosyjskiego politologa Władimir Putin zamierzał wprowadzić swoje wojska na Ukrainę - miały to być tak zwane odziały pokojowe. Jednak po zestrzeleniu przez separatystów samolotu pasażerskiego, gospodarzowi Kremla trudno będzie wytłumaczyć światu, że dalej chce bronić praw separatystów. - Głupio będzie teraz mówić, że działało się w obronie rosyjskojęzycznej ludności, bo obrona praw Rosjan nie wymagała strącania samolotu - podkreśla Biełkowski.

Politolog ocenia również, że ostatnie wydarzenia wywołały panikę w aparacie prokremlowskiej propagandy. Kpi też z różnych wersji katastrofy lotniczej podawanych przez rosyjskie media państwowe. - Nie zdziwię się jeśli usłyszymy, że samolot zestrzelił lider donieckich separatystów, który tak naprawdę chciał strącić samolot Władimira Putina, żeby samemu obwołać się prezydentem Rosji - ironizuje Biełkowski. Jednocześnie ostrzega, że nie da się przewidzieć dalszych działań Kremla, bowiem prezydentowi Rosji tak naprawdę chodzi jedynie o własne bezpieczeństwo. - Putin sądzi, że gdy jego zabraknie, rozleci się Rosja - tłumaczy ekspert. Dodaje też, że eskalacja konfliktu ukraińskiego może przerodzić się w konflikt światowy, w którym Zachód będzie w gorszej sytuacji niż Rosja.