Prochy pierwszego dowódcy legendarnego dywizjonu 303 spoczęły na Wojskowych Powązkach. Szczątki pułkownika Zdzisława Krasnodębskiego i jego żony sprowadzono z zagranicy, aby mogły spocząć w wolnej Ojczyźnie.

Uroczystości pogrzebowe poprzedziła msza żałobna w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Bohaterskiego pilota i jego żonę, żołnierkę Armii Krajowej wspominał minister obrony Tomasz Siemoniak. - Witamy w kraju prochy dzielnych żołnierzy i patriotów, małżeństwo Zdzisława i Wandę Krasnodębskich, których polska ziemia z należnymi honorami przyjmuje na wieczny odpoczynek w podzięce za pełną poświęceń służbę dla dobra Ojczyzny - mówił minister obrony.

Dowódca Sił Powietrznych generał Lech Majewski podkreśla, że tradycja związana z dywizjonem 303 jest w polskim wojsku wciąż kultywowana. Dodaje, że pułkownik Zdzisław Krasnodębski to rzeczywiście postać legendarna. - To byli najlepsi z najlepszych i właśnie pułkownik Krasnodębski potrafił takich dobrać. Oni tworzyli początki, a początki są zawsze najtrudniejsze - mówi dowódca Sił Powietrznych.

Pułkownik pilot Zdzisław Krasnodębski uczestniczył w "Bitwie o Anglię", kampanii francuskiej w 1940 roku, a wcześniej, jako nastoletni chłopiec, w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku.
Pułkownikowi Krasnodębskiemu zawdzięczamy nadanie 303 Dywizjonowi imienia Tadeusza Kościuszki i uzyskanie od Anglików zgody na malowanie na kadłubach dywizjonowych Hurricane’ów i Spifire’ów, najbardziej znanego polskiego godła lotniczego - emblematu, zaprojektowanego w 1920 roku przez porucznika Elliota Chessa. Do dziś widnieje on na myśliwcach MiG-29 z bazy lotnictwa w Mińsku Mazowieckim. Oficer zmarł poza granicami kraju, w 1980 roku w Kanadzie, niedługo przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce. Małżonka pułkownika Wanda, była żołnierzem AK i uczestniczką Powstania Warszawskiego. Zmarła również w Kanadzie osiem lat temu.