Różne reakcje w Parlamencie Europejskim na doniesienia o incydencie z udziałem Jacka Protasiewicza. Niemiecka gazeta „Bild” napisała, że polski eurodeputowany awanturował się we wtorek na lotnisku we Frankfurcie, był pijany i wyzywał celników od nazistów.

Jacek Protasiewicz wszystkiemu zaprzeczył. Podkreślił, że to niemieccy mundurowi zachowywali się skandalicznie, a wszystko zaczęło się - jak powiedział europoseł - gdy jeden z celników powiedział do niego „Raus”. Jacek Protasiewicz wtedy zareagował i powiedział, że to słowo kojarzy się z „Heil Hitler”.

Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, niemiecki chadek, Hans-Gert Poettering stanął w obronie Polaka. Zaznaczył, że wierzy Protasiewiczowi, ale teraz powinniśmy poznać szczegóły zajścia. Dodał, że jeśli polski polityk został sprowokowany, odpowiedział i sprawy mogły zajść za daleko, ale trzeba wiedzieć co było powodem całej tej sytuacji.

Hans-Gert Poettering dodaje: "Jacek Protasiewicz jest bardzo dobrym przyjacielem, polskim patriotą i Europejczykiem i to jest dla mnie najważniejsze".

Incydentu nie chcieli komentować polscy europosłowie. Kilku z nich przyznało jednak, że mają niedobre doświadczenia z niemieckimi celnikami i policjantami. Opowiadał o tym między innymi Paweł Kowal.

Także Marek Migalski nie ma - jak mówi - dobrych wspomnień ze spotkań z niemieckimi funkcjonariuszami. Podkreśla jednak, że Jacek Protasiewicz jest wiceszefem Parlamentu Europejskiego, a nie zwykłym europosłem, powinien więc był trzymać nerwy na wodzy.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego nie skomentował incydentu na lotnisku we Frankfurcie. Natomiast kierownictwo Europarlamentu poprosiło niemiecką policję o wyjaśnienia.