Wciąż nie ma ostatecznego bilansu strat po świątecznej wichurze w Tatrach. O ile w Zakopanem i Kościelisku udało się szybko oszacować straty, jakie halny wyrządził w budynkach, to nadal nie udało się ustalić ile drzew powaliła wichura.

Wstępnie przyrodnicy szacują że będzie to co najmniej 100 tysięcy metrów sześciennych drzewa. Najgorzej poszkodowane zostały tatrzańskie doliny: Kościeliska, Chochołowska i Lejowa. Jan Piczura ze Wspólnoty Ośmiu Uprawnionych Wsi, które zarządzają doliną Chochołowską, tłumaczy, że porządkowanie rozpoczęto od odblokowania dojścia do schroniska. "Najpierw wszystkie siły skierowaliśmy na Dolinę Chochołowską, by udrożnić całkowicie zablokowaną drogę do schroniska" - dodaje Jan Piczura. Jak mówi, na około 2-kilometrowym odcinku było ponad 600 drzew. "Ostatnia taka wichura miała miejsce w 1968 roku" - przypomina.

Tatrzański Park Narodowy wciąż podlicza drzewa które powaliła wichura. Nadal nie wiadomo jaki los spotka te, które obecnie leżą na terenach ochrony ścisłej. Zgonie z przepisami powinny zostać jedynie okorowane i tam pozostać, ale przyrodnicy obawiają się, że prac nie uda się szybko przeprowadzić. Wtedy lasy czeka epidemia kornika. Być może więc TPN zwróci się do Ministra Środowiska o zgodę na usunięcie powalonych drzew również z terenów rezerwatów ścisłych.