Syryjskie władze odrzucają oskarżenia o użycie broni chemicznej. Przedstawiciele rządu w Damaszku mówią, że są to zarzuty "nielogiczne i niewykonalne". Reżim Asada ma poparcie władz Iranu, o czym zapewnił tamtejszy MSZ.

Innego zdania jest Navi Pillay. Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych d.s. Praw Człowieka twierdzi, że dowody użycie broni chemicznej są bardzo poważne i należy je dokładnie zbadać. Pillay przypomniała, że Syria jest stroną konwencji zakazującej użycie tego rodzaju broni z 1993 roku. Południowoafrykańska prawniczka przypomniała, że ten zakaz obejmuje także stronę antyrządową.

Sekretarz Generalny ONZ zwrócił się do syryjskich władz z prośbą o dopuszczenie inspektorów, którzy zbadaliby doniesienia o użyciu broni na miejscu. "Sekretarz generalny uważa, że masakra, do której doszło wczorajszej nocy na przedmieściach stolicy Syrii musi być natychmiast zbadana" - napisało w oświadczeniu biuro prasowe ONZ. Formalny wniosek w tej sprawie został już przez wysłany do Damaszku. W oświadczeniu podkreśla się, że Sekretarz Generalny ONZ oczekuje, iż otrzyma niezwłocznie pozytywną odpowiedź.

Na razie władze Syrii nie odpowiedziały na apel ONZ. O użyciu broni chemicznej poinformowali przedstawiciele opozycji. Według nich do ataku chemicznego doszło przedwczoraj na przedmieściach Damaszku. Liczba ofiar użycia broni miałaby przekroczyć 1300 osób.