Znany z łamania przepisów ruchu drogowego polityk Solidarnej Polski Jacek Kurski krytykuje jednak pomysły PJN, proponującej zniesienie limitów prędkości, zakazu rozmów przez komórkę czy zapinania pasów bezpieczeństwa. We "Wprost" tłumaczy też, że nie jest piratem drogowym i proponuje własne zmiany w przepisach.

Europoseł zdecydowanie skrytykował pomysły swoich byłych partyjnych kolegów. "Zniesienie obowiązku zapinania pasów jest skrajną nieodpowiedzialnością. To jest już korwinizm w polityce, czyli unia polityki nierealnej. Zniesienie zakazu rozmów przez telefon też jest absurdalne, bo obniża bezpieczeństwo. Każdy może sobie przecież zainstalować bluetootha czy słuchawki." - mówił Kurski w wywiadzie dla "Wprost".

Kurski bronił się też przed zarzutami, że nie ma prawa wypowiadać się w tej sprawie, ponieważ sam jest piratem drogowym. "Ja jestem człowiekiem, którego obowiązki czasem zmuszają do przekroczenia prędkości, ale to jeszcze daleko do piractwa. Nigdy nie miałem wypadku, w którym ktokolwiek by ucierpiał poza mną i opowiadam się za przepisami, które zwiększają bezpieczeństwo oraz upłynniają ruch. Zwiększyłbym kary za wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych czy nie zatrzymywanie się przed pieszymi dochodzącymi do przejścia, ale też surowo bym karał za blokowanie lewego pasa przez maruderów." - stwierdził we "Wprost" europoseł.

Tymczasem prasa co jakiś czas donosi o kolejnych wykroczeniach posła SP. W czerwcu Parlament Europejski pozbawił go też immunitetu - polska prokuratura zarzuca bowiem europosłowi złamanie przepisu zakazu skrętu oraz przekroczenie podwójnej linii ciągłej. Kurski dopuścił się wykroczenia w ubiegłym roku w Elblągu.