Sławomir Nowak tłumaczył się premierowi ze swoich zegarków. Donald Tusk wezwał ministra transportu po artykule we "Wprost". Tygodnik zarzuca Nowakowi, że jedna z firm obdarowuje go kosztownymi zegarkami w zamian za milionowe kontrakty na rzecz państwa. Minister zaprzeczył tym zarzutom w specjalnym oświadczeniu oraz podczas rozmowy z premierem.

"Jedyny wartościowy zegarek otrzymałem w prezencie urodzinowym od żony i rodziny. Premier go obejrzał, ja go noszę nawet dziś. Zresztą żona wiele razy mi powtarzała, że jestem durny nie nosząc go, dlatego teraz będę go stale nosił" - mówił Sławomir Nowak na konferencji prasowej w Wieliczce. Jak twierdzi, pozostałe zegarki kupił jeszcze zanim zaczął pełnić funkcje publiczne i nie są one wiele warte, dlatego nie umieścił ich w oświadczeniu majątkowym.

"Swoją drogą to dziwne, że za czasów rządu Prawa iSprawiedliwości głównym zarzutem wobec ministra transportu było to, że nie buduje dróg, a tymczasem wobec mnie to, że noszę zegarek" - mówił minister Nowak. Zapowiedział również pozwanie "Wprost". Polityk o wytoczeniu procesu napisał wczoraj na Twitterze, dziś potwierdził to podczas konferencji prasowej. Sławomira Nowaka będzie reprezentował mecenas Roman Giertych.

Również zarząd firmy opisanej w artykule uznał, że tekst narusza jej dobry wizerunek. Sprawą zajmie się kancelaria prawna firmy.