- Inni członkowie PSL-u mają na sumieniu gorsze działania niż ja. Nie chciałbym wskazywać kumpli, jeżeli jednak będę musiał ujawnić takie rzeczy, to to zrobię - stwierdza twardo w rozmowie z Onetem Władysław Serafin (nadal w PSL-u). To jego reakcja na zapowiedź prezes PSL-u Janusza Piechocińskiego, że Serafin zapewne zostanie z partii usunięty. Jak dodaje, nie zamierza odchodzić z partii, a całą sprawę traktuje jako zemstę.

20 stycznia policja zatrzymała Serafina (który kilka lat wcześniej stracił prawo jazdy), gdy pędził 111 km/h w miejscu, w którym można było 50 km/h. Napisała o tym "Gazeta Wyborcza".

Serafin w rozmowie z Onetem tak opisuje, co się potem działo: "Kontrola trwała 30 min. W rozmowie z policjantami nie powoływałem się na immunitet, ale tylko pokazałem legitymację służbową, która została przekazana policjantowi i miał ją przy sobie przez ok. 30 min. Zatem nie machałem, a przekazałem dokument. W sprawie dokumentu jestem przekonany, że policjant prowadził konsultacje.

Ale immunitet nie chroni przed otrzymaniem mandatu. To błąd interpretacyjny policjanta, dziennikarzy i polityków. Tuż po zatrzymaniu policjant mnie rozpoznał i zwracał się do mnie »panie pośle«, a byłem trzykrotnie posłem RP i taki zwrot jest czymś normalnym, a nie nadużyciem. Jak on to dalej zinterpretował, to jego sprawa. Na dokumencie, który posiadał przez 30 min., są tylko znaki Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES), nie ma symboli Parlamentu Europejskiego".

Szef kółek rolniczych podkreśla, że taki sam immunitet jak on, posiadają wszyscy eurodeputowani czy członkowie EKES, w tym Jarosław Kalinowski (PSL), Czesław Siekierski (PSL), Jerzy Buzek (PO) czy Jacek Kurski (SP). - Taki sam immunitet posiadają wysokiej rangi komisarze i dyrektorzy UE, te same zapisy dotyczą wszystkich osób, we wszystkich krajach UE. Fabrykowanie informacji, iż dotyczy to tylko mnie na czas dojazdu do i z Brukseli, jest nieprawdą, gdyż dotyczy wszystkich przedstawicieli w taki sam sposób zarówno w Polsce i Europie - odpowiada nieprzychylnym sobie Serafin.

Zauważa on również, że "dzisiaj mamy do czynienia ze złą interpretacją". - Szkoda, że prezes Piechociński i jego doradcy nie zapoznali się z przepisami zawartymi Protokole nr 7 w sprawie przywilejów i immunitetów Unii Europejskiej. On obowiązuje w czasie dojazdu do i na miejscu obrad. A to, że policjant sobie ubzdurał i napisał, że jestem europosłem, to jego sprawa, a nie moja. Ja w żaden sposób nie uwłaczałem PSL-owi. Nieprawdą jest, że "machnąłem immunitetem i pojechałem" - podkreśla Władysław Serafin.