Sędzia Igor Tuleya w rozmowie z gazeta Polską Codziennie przyznaje, że jego słowa z uzasadnienia wyroku skazującego Mirosława G. wywołały burzę i odwróciły uwagę od meritum, czyli walki z korupcją. – Nie było to moją intencją – zapewnia warszawski sędzia. I tłumaczy dlaczego wysłał "zawiadomienie o uchybieniach", choć wcześniej straszył innym pismem.

- Kwestionuję i długość i porę tych przesłuchań i w ustnych motywach skojarzyło mi się z konwejerem. Nie chodziło mi o obrażenie środowisk kombatantów, natomiast to mi się tak skojarzyło - powiedział w rozmowie z gazetą sędzia Tuleya, i podkreśla: - Podtrzymuję to co powiedziałem.

Jednocześnie mówi, że "absolutnie szanuje wszystkich Żołnierzy Wyklętych i środowisko Armii Krajowej i absolutnie moim zamiarem - jak każdego racjonalnego człowieka i Polaka - nie było obrażanie środowiska, które chyba nikt nie ma wątpliwości, jest patriotyczne".

Sędzia Tuleya wysłał dzisiaj zawiadomienia o zastrzeżeniach dotyczących pracy funkcjonariuszy CBA do prokuratury. Wcześniej mówił o zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa przez agentów CBA, ale twierdzi że zdania nie zmienił: - Nie zmieniłem zdania. Zawiadomienie, które wysłałem jest z art. 20 paragraf 2 kodeksu postępowania karnego, czyli sąd zawiadamia, sygnalizuje, informuje o uchybieniach, które dostrzegł w trakcie postępowania. To nie jest zawiadomienie o przestępstwie, ale o uchybieniach. Według mnie od samego początku, uchybienia dotyczą zatrzymań i przesłuchań. Co do przesłuchań zawiadomienie dotyczy pory nocnej i ich długości. Najdłuższe trwało 6-7 godzin, inne w granicach trzech. Zakwestionowanie zatrzymań dotyczy 24 osób i celowości tych zatrzymań.