Spostrzeżenia rodziców w kwestii sytuacji szkolnej ich dzieci pokazują, że szkoła po reformie edukacji nie jest miejscem przyjaznym dziecku - twierdzi rzecznik praw dziecka Marek Michalak w piśmie skierowanym do MEN.

Michalak w piśmie do minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej napisał, że od początku września, czyli od momentu wejścia w życie reformy systemu edukacji, do biura RPD kierowana jest "ogromna liczba skarg i próśb o pomoc w rozwiązaniu trudnych sytuacji szkolnych", które "wskazują na powagę sytuacji w polskim systemie oświaty".

"Rodzice z determinacją podkreślają, że sytuacja szkolna ich dzieci nie tylko nie jest prosta, ale w wielu przypadkach działa na ich szkodę. Podnoszą, że podmiotem zmian, które nastąpiły w systemie edukacji powinno być dziecko. Tymczasem ich spostrzeżenia wskazują raczej na fakt, że szkoła po reformie edukacji nie jest miejscem przyjaznym dziecku. W ocenie rodziców i samych dzieci zmiany w sposób szczególny dotknęły uczniów klas siódmych szkoły podstawowej (a w przyszłości mogą dotknąć także uczniów obecnych klas piątych i szóstych). Ich głos wymaga uważnego wysłuchania, refleksji i podjęcia rozwiązania zgłaszanych trudności" - napisał Michalak.

Wśród najczęściej sygnalizowanych przez rodziców problemów, Michalak wymienił m.in. przeciążenie uczniowskich tornistrów, brak kompletu podręczników, przepełnienie szkół podstawowych po wprowadzeniu dodatkowej klasy, przeładowanie ramowego planu nauczania, przeładowany program szkolny klas siódmych i przeciążenie uczniów pracami domowymi, sprawdzianami i kartkówkami, które - zdaniem Michalaka - "często służą wywarciu na nich presji, by więcej uczyli się w domu oraz są jedynym sposobem sprawdzania ich wiedzy".

Dodatkowo - jak pisze RPD - życie rodzinne zostało podporządkowane wyłącznie szkole; dzieci nie mają czasu m.in. na odpoczynek po zajęciach, a także na uprawianie sportu, zabawę oraz uczestnictwo w zajęciach domowych.

Michalak podkreśla, że wśród przywołanych problemów znalazły się także te, na które od wielu już lat zwraca uwagę, a które teraz – w nowej szkolnej rzeczywistości – przybrały na sile. Jako przykład podał kwestię nadmiernego obciążenia dziecięcych kręgosłupów tornistrami. Michalak wskazuje, że mimo działań RPD w tej sprawie, czego skutkiem była m.in. regulacja prawna, która obliguje szkoły do zapewnienia dzieciom miejsca na podręczniki i przybory szkolne, "w praktyce szkolnej problem nie został rozwiązany", o czym informują m.in. GIS i NIK. "Rodzice zaś podnoszą, że w tym roku sytuacja jest szczególnie trudna z powodu przepełnienia szkół, spowodowanego reformą edukacji" - dodaje rzecznik.

Michalak przywołuje też w piśmie wyniki kontroli NIK z marca br., w której przekazano m.in., że "w żadnej ze skontrolowanych szkół nie zorganizowano uczniom zajęć z pełnym uwzględnieniem zasad higieny pracy umysłowej". Z danych NIK wynika m.in. że we wszystkich skontrolowanych szkołach "stwierdzono planowanie przedmiotów wymagających zwiększonej koncentracji na ostatnich godzinach lekcyjnych"; tylko w co trzeciej szkole zapewniono uczniom co najmniej dziesięciominutowe przerwy międzylekcyjne, w pozostałych szkołach długość niektórych przerw wynosiła zaledwie pięć minut; w prawie 80 proc. szkół objętych kontrolą część zajęć dydaktycznych odbywała się w pomieszczeniach, w których na jednego ucznia przypadała powierzchnia mniejsza niż 2 metry kwadratowe.

Zdaniem Michalaka przywołany przez niego w marcu temat prac domowych przybrał na sile w tym roku szkolnym, w kontekście siódmoklasistów. "Ponownie podkreślam, że nauczyciele nie mogą przerzucać swoich obowiązków w zakresie realizacji podstawy programowej na dzieci i ich rodziców. Zarówno w przypadku prac domowych, jak i w całym procesie kształcenia, niezbędna jest indywidualizacja pracy z uczniem poprzez uwzględnianie jego możliwości, predyspozycji oraz zainteresowań, co nie stanowi oczywistej praktyki w każdej szkole. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, nie jest łatwa i właśnie dlatego obszar ten powinien być monitorowany ze szczególną uwagą" - podkreślił rzecznik.

Zdaniem RPD konieczne jest zdiagnozowanie, czy zarówno system kształcenia, jak i doskonalenia nauczycieli odpowiada na potrzeby współczesnej edukacji. Z kolei jego efektywność powinna być mierzona stopniem realizacji potrzeb dziecka. "To dziecko i jego podmiotowość powinny być podstawą wszelkich działań w tym zakresie" - ocenił.

Michalak zwrócił się w piśmie do MEN o "podjęcie analizy wskazanych problemów, a następnie działań mających na celu spowodowanie, aby dzieci w jak najmniejszym stopniu były narażone na negatywne skutki zbyt pospiesznego wprowadzania reformy edukacji".

Resort powinien odpowiedzieć na pismo rzecznika w ciągu 30 dni.(PAP)

autor: Paweł Dembowski

edytor: Agata Szczepańska