IPN prowadzi od kilku lat śledztwo dotyczące zbrodni funkcjonariuszy powiatowego UB w Bielsku Podlaskim. Chodzi o dokonane tam w latach 1944-1956 zabójstwa działaczy i członków organizacji niepodległościowych, którzy umierali wskutek pobić i tortur.
Wątki tego postępowania dotyczą też psychicznego i fizycznego znęcania się nad członkami organizacji niepodległościowych, którzy zostali pozbawieni wolności. IPN chce ustalić zarówno sprawców zbrodni, jak i personalia wszystkich ofiar. Wśród dowodów są m.in. akta b. Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku, dotyczące czynności procesowych wobec zatrzymywanych osób.
Siedziba bielskiego UB, gdzie na dziedzińcu wznowione zostały we wtorek sondaże archeologiczne, mieściła się w budynku po byłym klasztorze karmelitów w tym mieście. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną prawdopodobnie siedzibę miało tam NKWD.
Jak poinformował w komunikacie szef pionu śledczego IPN w Białymstoku prok. Janusz Romańczuk, obecny etap prac zaplanowano na niecałe trzy tygodnie; obejmie on te części dziedzińca głównego i wewnętrznego, których nie udało się poddać sondażom we wrześniu. Chodzi o ustalenie, czy i tam nie ma szczątków ofiar UB.
W pierwszym etapie poszukiwań na terenie głównego dziedzińca odnaleziono szkielet, zaś na dziedzińcu wewnętrznym - szczątki należące do co najmniej pięciu osób, które to szczątki zostały przeniesione z innego miejsca.