Nie wiemy, z jaką prędkością przemieszczała się kolumna, ale nie ma też podstaw, by zakładać, że prędkość przekroczyła dozwoloną prędkość na obszarze zabudowanym - mówił we wtorek dziennikarzom rzecznik prokuratury regionalnej w Krakowie Włodzimierz Krzywicki.

"Nie wiem z jaką prędkością przemieszczała się kolumna. Nie mamy (...) żadnych podstaw które wynikałyby z przeprowadzonych dowodów do czynienia ustaleń, że ta prędkość, którą rozwinęła kolumna pojazdów przekroczyła dozwoloną na obszarze zabudowanym w tych warunkach" - mówił Krzywicki na konferencji prasowej.

Podkreślił, że pojazdy uprzywilejowane - z zachowaniem elementarnych reguł bezpieczeństwa - mogą nie stosować się do przepisów prawa o ruchu drogowym, a więc niekiedy także przekraczać dopuszczalną prędkość.

"Pomocne będą zapewne prace zlecone biegłym z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Dlatego, że znając standardy budowy pojazdu mechanicznego, który ulegnie zderzeniu można (...) możliwie precyzyjnie ustalać prędkość, jaka była rozwinięta przez ten pojazd tuż przed momentem tego zdarzania" - wyjaśnił Krzywicki.

Pytany przez dziennikarzy czy kierowca seicento wyjaśnił, czy słyszał sygnały dźwiękowe i widział światła, które wskazywałyby, że jedzie kolumna uprzywilejowana powiedział, że w tej sprawie podejrzany składał obszerne wyjaśnienia i "w tym zakresie jego wyjaśnienia będą przez prokuratora weryfikowane".

"Nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie: słyszał czy nie słyszał, widział czy nie widział. To jest moja wiedza. Musicie państwo przyjąć i respektować bezwzględne prawo prokuratora do tego, żeby pewnych informacji zawartych w materiale dowodowym powszechnie nie udostępniać, dlatego że dojdzie do przesłuchania jeszcze nie jednej osoby w toku tego śledztwa, w związku z czym nie jest dopuszczalne przekazywanie wszelkiej wiedzy na temat wyjaśnień. Staram się możliwie szeroko respektować państwa prawo do tego, aby uzyskiwać stosunkowo duża wiedzę o przebiegu tego śledztwa, ale nie jest to prawo nieograniczone" - zwrócił się do dziennikarzy.

Rzecznik pytany, czy podejrzany kierowca słuchał radia w trakcie zdarzenia, powiedział: "nigdzie w materiale dowodowym tego postępowanie nie ma śladu, który pozwalałby twierdzić, że podejrzany słuchał radia".