Nie będę bronił b. premiera Donalda Tuska przed komisją śledczą ds. Amber Gold, bo państwo funkcjonowało źle - powiedział w sobotę minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Nie mam żadnych sensacyjnych informacji, które by zmieniły społeczny obraz afery - dodał.

Gowin podkreślił w "Gościu Wiadomości” na antenie TVP Info, że "już po pierwszych przesłuchaniach widać, że bardzo dobrze, że ta komisja została powołana". Według niego "obraz funkcjonowania prokuratury, który się wyłania z pierwszych przesłuchań jest druzgocący". "Niestety równie druzgocący obraz będzie tego, jak funkcjonowały urzędy skarbowe, czy instytucje podatkowe" - dodał.

Pytany, co powie, kiedy będzie przesłuchiwany przed komisją, odpowiedział: "Nie mam żadnych sensacyjnych informacji, które by zmieniły społeczny obraz tej afery". "Będę mówił przede wszystkim o tym, jak funkcjonowały sądy, nie przy okazji samej afery Amber Gold, ale przy wcześniejszych przestępstwach Marcina P., bo przypomnę, że on był wielokrotnie karany, ale za każdym razem to była kara więzienia w zawieszeniu, popełniał następne przestępstwa i wbrew przepisom tych kar więzienia nie odwieszano" - mówił Gowin.

Dopytywanym, czy jako minister sprawiedliwości w rządzie Tuska nie dochodziły do niego żadne sygnały ws. Amber Gold, stwierdził: "skąd miałem wiedzieć o anonimowym Marcinie P.?" "Zresztą wszystkie te wyroki zapadały w okresie, kiedy nie ja byłem ministrem sprawiedliwości. Te sprawy się ciągnęły przez wiele lat ale żadnego z moich poprzedników za to jakby nie winię" - zaznaczył.

Zapytany, czy będzie bronił przed komisją Tuska, odpowiedział: "Nie, nie będę bronił, bo państwo funkcjonowało źle". "To było państwo niestety teoretyczne, gdyby państwo funkcjonowało dobrze, prokuratura, urzędy skarbowe nie byłoby tej afery" - ocenił Gowin. "Z drugiej strony nie ma żadnych dowodów na to - przynajmniej ja nie miałem żadnych dowodów na to - że Donald Tusk wiedział o tej aferze i świadomie nie podejmował działań zaradczych" - dodał.

Gowin zapytany o słowa wiceprzewodniczącego komisji Marka Suskiego (PiS), który powiedział, że Tusk "wiedział, a nic nie robił", ocenił, że "jeżeli członkowie komisji mają taką wiedzę i będą potrafili ją udokumentować, to ja zmienię zdanie".

"Mówię o moim stanie wiedzy, zarówno takiej bezpośredniej, jako uczestnika wydarzeń, jak i kogoś komu Donald Tusk zlecił wraz z dwoma innymi ministrami (...) wyjaśnienie kulisów tej afery" - podsumował. (PAP)