Wtorkowa sesja w Europie upłynęła pod znakiem wyraźnej przeceny francuskich obligacji rządowych. Rentowność 10-letniego długu, odwrotnie skorelowana z kursem, wzrosła do poziomu 3,5 proc. Jeszcze na początku miesiąca, a wcześniej w marcu, rentowność sięgała 3,6 proc., najwyższej wartości od 2011 r.
W notowaniach obligacji ważne są jednak nie tylko bezwzględne wartości, lecz także różnica w dochodowości w stosunku do niemieckiego długu, który w Europie uważany jest za punkt odniesienia do oceny ryzyka związanego z pożyczaniem pieniędzy rządom. We wtorek spread między 10-letnimi obligacjami francuskimi a niemieckimi wzrósł do 0,82 pkt proc., wobec 0,76 pkt proc. w poniedziałek. Wartość różnicy jest bliska wieloletniego maksimum.
Francja będzie pożyczała drożej
Notowania obligacji na rynku dyktują z kolei koszty, po jakich dłużnicy zaciągają nowe zobowiązania. W przypadku Francji inwestorzy dali do zrozumienia, że pożyczanie pieniędzy dla zmagającej się z wysokim i wciąż narastającym długiem publicznym gospodarki, będzie w najbliższym czasie droższe.
Opisywane zachowania inwestorów są reakcją na głosowanie nad wotum zaufania dla rządu premiera Francois Bayrou, które odbyło się w poniedziałek wieczorem. Bayrou przegrał je z wynikiem 364 do 194 głosów. Sam rezultat nie jest zaskoczeniem. Przytłaczająca większość ekspertów prognozowała, że stojący na czele mniejszościowego rządu premier nie przekona do siebie połowy deputowanych. Mimo wszystko zaskoczeniem jest skala porażki. Okazało się, że przeciw premierowi zagłosowali także przedstawiciele popierających go ugrupowań.
We wtorek wczesnym popołudniem Bayrou złożył rezygnację na ręce prezydenta Emmanuela Macrona. Premier pozostanie na swoim stanowisku do czasu wyznaczenia jego następcy. Według serwisu Polymarket największe, ponad 40-proc. szanse na nominację ma Sébastien Lecornu. Lecornu jest członkiem założonej przez Macrona partii Renaissance, a w rządzie Bayrou pełni funkcję ministra obrony. Jeśli Lecornu uzyska poparcie parlamentu, Francja będzie miała trzeciego premiera w ciągu roku.
Strukturalne problemy francuskiej gospodarki
Niewiele jednak wskazuje na to, że kraj przybliży się do rozwiązania swoich problemów gospodarczych. Od 2024 r. druga co do wielkości unijna gospodarka objęta jest procedurą nadmiernego deficytu. Premier Bayrou zdecydował się zwrócić do parlamentu o wotum zaufania, żeby zyskać mandat do wprowadzenia w życie zaplanowanych na przyszły rok oszczędności w budżecie na kwotę 44 mld euro. Byłaby to kontynuacja działań podjętych rok wcześniej, dających szansę na zejście z deficytem finansów publicznych poniżej 5 proc. PKB. Po kolejnych dwóch latach Francja planowała zejść z deficytem poniżej poziomu 3 proc. PKB.
Jednak na dalszą redukcję wydatków publicznych nie chce zgodzić się ani prawa, ani lewa strona francuskiego parlamentu. Na najbliższe dni związki zawodowe i aktywiści zaplanowali protesty wymierzone w budżetowe oszczędności, pod hasłem „Zablokuj wszystko”. Tymczasem, jak zwracają uwagę ekonomiści Goldman Sachs, opanowanie sytuacji w finansach publicznych i zatrzymanie narastania długu publicznego, który w tym roku ma osiągnąć 116 proc. PKB (mocniej zadłużone w UE są jedynie Grecja i Włochy), to tylko pierwszy, choć niezbędny, krok do naprawy gospodarki.
Układ sceny politycznej blokuje reformy
Zamiast koncentrować się na bieżącej walce o polityczne przetrwanie, francuski rząd powinien zająć się ważnymi problemami strukturalnymi, takimi jak zbyt niska stopa zatrudnienia wśród osób młodych i starszych. Interwencji w najbliższych latach wymaga także system emerytalny, który w związku ze starzeniem się społeczeństwa będzie funkcjonować w warunkach narastającego deficytu. Francja zmaga się z niedoborem siły roboczej i będzie potrzebować dopasowanej do tego polityki imigracyjnej. To tylko niektóre z problemów sprawiających, że Francji trudno jest osiągnąć choćby 1-proc. wzrost gospodarczy.
Nic nie wskazuje na to, żeby problemy te udało się rozwiązać w obecnym układzie politycznym. Zdaniem ekonomistów Goldman Sachs będzie to możliwe dopiero w 2027 r., gdy zakończy się druga kadencja Emmanuela Macrona, a Francja wybierze nowego prezydenta. ©℗