W lipcu produkcja przemysłowa w Niemczech była o 1,3 proc. wyższa niż miesiąc wcześniej, a w ujęciu rocznym wzrosła o 1,5 proc. Wraz z korektą (na plus) wcześniej opublikowanych danych, dokonaną przez federalny urząd statystyczny, układa się to w obraz mozolnie budowanego trendu wzrostowego po osiągnięciu przez produkcję przemysłową wieloletniego minimum w grudniu 2024 r.
Poprawa w przemyśle, ale niemiecki eksport wciąż rozczarowuje
„Trudno jest obecnie zaobserwować wyraźną tendencję na podstawie wysoce zmiennych i często mocno korygowanych miesięcznych danych. Patrząc na nie z dystansu, nadzieje na przynajmniej cykliczne ożywienie w niemieckim przemyśle pozostają żywe, choć rozczarowania ostatnich lat ostrzegają przed przedwczesnym optymizmem” – napisali ekonomiści ING w komentarzu do danych. Eksperci podkreślają, że odbicie następuje z bardzo niskiego poziomu. Poziom produkcji w niemieckim przemyśle jest wciąż o ok. 10 proc. niższy niż na koniec 2019 r., przed wybuchem pandemii.
Zgodnie z obowiązującą w ostatnich latach niepisaną zasadą na każdą pozytywną informację z największej europejskiej gospodarki przypada przynajmniej jedna niekorzystna. Również opublikowane w poniedziałek dane wskazują na kontynuację trwającej już ponad trzy lata stagnacji w eksporcie. W lipcu zagraniczna sprzedaż towarów miała wartość 130,2 mld euro i była niższa niż rok wcześniej o 0,6 proc. Niemiecki eksport miał najwyższą wartość w historii we wrześniu 2022 r., gdy osiągnął 140 mld euro. Biorąc pod uwagę, że dane o handlu zagranicznym są podawane w cenach bieżących (nieskorygowanych o inflację), regres w ujęciu realnym jest znacznie większy, niż wskazują opublikowane liczby.
Niemieckie produkty słabo sobie radzą zwłaszcza na rynku amerykańskim, odkąd w kwietniu prezydent Donald Trump podniósł cła. W lipcu eksport do USA wyniósł 11,1 mld euro i był niższy niż przed rokiem o 14,1 proc. Wartość sprzedaży na największym niemieckim rynku zagranicznym, z 10-proc. udziałem w eksporcie, była w efekcie najniższa od grudnia 2011 r.
Ekonomiści obniżają prognozy wzrostu niemieckiego PKB
Zgodnie z zawartym porozumieniem handlowym, obecnie towary eksportowane z Unii do USA są obłożone 15-proc. cłem. Do tego poziomu, z 27,5 proc. obecnie, spadną cła na samochody i części do nich, jeden z głównych niemieckich towarów sprzedawanych na amerykańskim rynku. Gdy obowiązywały podwyższone stawki, eksport samochodów był niższy niż przed rokiem o 25 proc. Eksperci są sceptyczni, czy zmiany w znaczącym stopniu pomogą odbudować sprzedaż. W środowisku znacząco podwyższonych w stosunku do zeszłego roku ceł lepiej od niemieckich producentów radzą sobie na amerykańskim rynku Japończycy i Meksykanie.
W zeszłym tygodniu instytut ekonomiczny Ifo obniżył prognozę wzrostu PKB dla Niemiec w tym roku z 0,3 do 0,2 proc. „Firmy ze wszystkich sektorów gospodarki zgłaszają utrzymujący się niski popyt na swoje towary i usługi oraz pogorszenie międzynarodowej pozycji konkurencyjnej. Na eksport negatywnie wpływają amerykańskie cła (…). Branża budowlana nadal znajduje się w recesji” – napisali eksperci. Nadzieję na poprawę w przyszłym roku, gdy tempo wzrostu gospodarczego ma wynieść 1,3 proc. (wcześniejsza prognoza mówiła o 1,5 proc.), ekonomiści wiążą ze zwiększonymi wydatkami rządu na infrastrukturę i obronność.
Analogicznej korekty tegorocznych prognoz dokonali także ekonomiści Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii. Ich zdaniem po dwóch kolejnych latach spadku o 0,2–0,3 proc., w tym roku wzrost PKB wyniesie 0,1 proc. (wcześniej przewidywali 0,3 proc.). W dół – z 1,6 proc. do 1,3 proc. – została także skorygowana prognoza na przyszły rok. Wśród ekonomistów panuje konsensus, że to zwiększone wydatki publiczne wyciągną Niemcy ze stagnacji. Eksperci ING zwracają uwagę, że „rządowi wciąż brakuje planu, jak wprowadzić niemiecką gospodarkę w XXI w., a zamiast tego desperacko stara się wesprzeć sektory XX-wieczne”. Innymi słowy, wzrost gospodarczy może w przyszłym roku przyspieszyć, ale strukturalne problemy pozostaną nierozwiązane. ©℗