Tym razem zaiskrzyło za sprawą doniesień medialnych o kontrakcie zawartym w 2025 r. między rządem Hiszpanii a chińskim gigantem telekomunikacyjnym Huawei. „The Objective” ujawnił, że w zamian za 12,3 mln euro Chińczycy zaopatrzyli hiszpańską administrację w sprzęt umożliwiający przechowywanie nagrań z legalnych podsłuchów zatwierdzonych przez sądy i urząd skarbowy.
Wynik przetargu wzbudził niemałe obawy wśród amerykańskich kongresmenów. Dwóch członków komisji energii i handlu Izby Reprezentantów skierowało nawet list do sekretarza handlu Stanów Zjednoczonych Howarda Lutnicka, apelując o zbadanie kontrowersyjnej umowy hiszpańsko-chińskiej.
W opinii Richarda Hudsona i Gusa Bilirakisa decyzja gabinetu Pedra Sáncheza, by to przedsiębiorstwo z Shenzhen dostarczyło infrastrukturę potrzebną do magazynowania poufnych danych, była „głęboko niepokojąca”. Podkreślili również, że „Huawei i inne chińskie firmy utrzymują udokumentowane powiązania z Komunistyczną Partią Chin, co stwarza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego”.
Republikańscy kongresmeni uważają, że sytuacja, z którą mamy do czynienia w Hiszpanii, jest elementem niepokojącego trendu kształtującego się w Unii Europejskiej. „Rządy po cichu kontraktują chińską technologię, stosując podwójne standardy wobec amerykańskiego eksportu usług cyfrowych, co skutkuje znaczną niepewnością dla naszych firm” – argumentują.
Rząd Sancheza zawarł wielomilionowy kontrakt z Huawei. USA reagują
Pierwsze kroki podjęła już za to dyrektor wywiadu narodowego Tulsi Gabbard. Zainicjowane przez nią dochodzenie ma pomóc w ustaleniu, czy Pekin, aby na pewno nie ma dostępu do wrażliwych informacji, które Amerykanie przekazują Hiszpanom. Współpraca hiszpańskiego resortu spraw wewnętrznych z Huaweiem budzi zastrzeżenia przede wszystkim w kontekście NATO, zwłaszcza że na terytorium Hiszpanii zlokalizowane są dwie amerykańskie bazy.
Na ruch Madrytu zareagowała również Bruksela. Rzecznik Komisji Europejskiej przypomniał, że zgodnie z unijną rekomendacją państwa członkowskie powinny ograniczyć lub wykluczyć udział Huaweia w krajowej infrastrukturze 5G.
Przy okazji skandalu przeciwnicy Sáncheza z opozycyjnej Partii Ludowej wypomnieli mu wieloletnią znajomość z José Luisem Zapatero. Były lider Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej i premier w latach 2004–2011, uważany za politycznego mentora Sáncheza, na politycznej emeryturze dorobił się miana jednego z czołowych lobbystów Huaweia.
Hiszpański resort spraw wewnętrznych oświadczył, że zakup chińskiej technologii do przechowywania danych był podyktowany m.in. konkurencyjną ceną i odbył się pod lupą niezależnych organów certyfikujących. Rzecznik Huawei Europe zaznaczył natomiast, że „wszystkie przechowywane informacje należą do klienta i pozostają do jego wyłącznej dyspozycji”.
Burza wokół przetargu zbiegła się w czasie z wycofaniem się gabinetu Sáncheza z planów zakupu amerykańskich myśliwców F-35. Hiszpanie zdenerwowali Donalda Trumpa również podczas szczytu NATO w Hadze, gdy otwarcie zapowiedzieli, że nie wypełnią nowego celu w wysokości 5 proc. PKB na wydatki zbrojeniowe.
– Hiszpania jest ciekawym przypadkiem, ponieważ to jedyny kraj w Europie, który otwarcie gra w antagonizmy z Trumpem. A może to robić m.in. dlatego, że jest w UE, więc amerykańskie cła nie będą dla niej tak dotkliwe jak dla RPA czy Brazylii – powiedział w rozmowie z CNBC Federico Santi, starszy analityk w Eurasia Group.
Jak zauważają komentatorzy, źle odbierana w Białym Domu asertywność Madrytu przejawia się także poprzez coraz silniejsze więzy gospodarcze między Hiszpanią a Chinami. W ciągu ostatnich trzech lat Sánchez trzykrotnie spotykał się z Xi Jinpingiem, a podczas ostatniej, kwietniowej wizyty w Państwie Środka przywódcy podpisali projekt planu „na rzecz wzmocnienia wszechstronnego strategicznego partnerstwa”.
Hiszpańskie władze już teraz intensywnie starają się przyciągać chińskich inwestorów w takich sektorach, jak elektromobilność i energia odnawialna. Reuters podaje, że poziom handlu między Hiszpanią a Chinami rośnie, choć z wyraźną dysproporcją na korzyść azjatyckiego giganta. W ubiegłym roku wartość hiszpańskiego importu z Chin przekroczył 45 mld euro, natomiast eksport dobił do 7,4 mld euro. Taki wynik plasuje Chiny na czwartym miejscu wśród największych partnerów handlowych Madrytu.
Sánchez powiedział niedawno, że jedynie multilateralizm i solidarność między narodami są receptą na globalne wyzwania. Dla kontrastu sekretarz skarbu USA Scott Bessent, pytany o hiszpańsko-chińskie zbliżenie, odparł, że zwrot ku Pekinowi, a nie Waszyngtonowi, może oznaczać dla Europejczyków „przegrany zakład”. – To tak, jakby samodzielnie podcinać sobie gardło – dodał współpracownik Trumpa. ©℗