Choć najbliższe wybory parlamentarne w Hiszpanii mają się odbyć dopiero w 2027 r., coraz częściej mówi się o ich przyspieszeniu. Pedro Sanchez, który stoi na czele rządu od 2018 r., w takim kryzysie jeszcze nie był. Zapalnikiem okazał się niedawny raport Guardia Civil, formacji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo publiczne, podległej resortom spraw wewnętrznych i obrony, dotyczący korupcji.

Dokument wskazał, że Santos Cerdan, trzecia co do znaczenia osoba w rządzącej PSOE – Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, był zamieszany w proceder przyjmowania łapówek w zamian za kontrakty na zamówienia publiczne. Polityk, obecnie przebywający w areszcie, zrezygnował z funkcji sekretarza generalnego PSOE ds. organizacyjnych i zrzekł się mandatu poselskiego. Na początku 2024 r. zarzuty korupcyjne usłyszał Jose Luis Abalos, poprzednik Cerdana na stanowisku sekretarza generalnego.

W reakcji Sanchez wygłosił samokrytyczne przemówienie telewizyjne i zapowiedział zdecydowaną walkę z korupcją w łonie swojej partii. Pierwszym efektem tej obietnicy były czystki na najwyższych szczeblach partii i powołanie przejściowego zespołu liderów.

Wkrótce na lidera socjaldemokratów spadł kolejny cios. Portal elDiario.es ujawnił na początku lipca, że inny wysoko postawiony członek PSOE, Francisco Salazar, miał się dopuścić molestowania seksualnego podwładnej. Rządząca Hiszpanią formacja zapewniła, że zbada doniesienia, zaznaczając, że dotąd nie wpłynęła żadna oficjalna skarga na zachowanie Salazara.

Partyjne doły postrzegają premiera Hiszpanii jako obciążenie

Łatka łasych na pieniądze aferzystów przylgnęła przed laty do prawicowej Partii Ludowej (PP). To właśnie z rąk skompromitowanego Mariana Rajoya, odwołanego po wyrażeniu przez Kongres Deputowanych wotum nieufności, Sanchez przejmował premierowski urząd.

W obliczu intensyfikacji skandali część partyjnych dołów PSOE zaczęła obawiać się, czy podobne odium nie przylgnie teraz do lewej strony sceny politycznej. To przekreśliłoby szansę na zwycięstwo zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i lokalnych w 2027 r. Stąd, na razie nieśmiałe, wezwania Sancheza do dymisji i rozpisania wcześniejszych wyborów.

„Jeśli i tak za dwa lata stracimy władzę na szczeblu krajowym, możemy równie dobrze oddać ją teraz i skupić się na tym, by zmazać z siebie złą opinię przed wyborami samorządowymi” – powiedział Politico pragnący zachować anonimowość samorządowiec związany z PSOE. Premier nie zamierza spełniać żądań podania się do dymisji (formułowanych również przez opozycję), choć trwanie jego gabinetu od dawna wisi na włosku. PSOE tworzy bowiem mniejszościowy rząd z platformą Sumar zrzeszającą ponad 20 lewicowych ugrupowań.

Pedro Sanchez, czyli przedstawiciel znikającego gatunku

Dołek, w którym znalazła się hiszpańska socjaldemokracja, przełoży się zapewne na pogłębienie dystansu dzielącego ją od prowadzącej w sondażach prawicy. PP, prowadzona przez typowanego na przyszłego premiera Alberto Nuneza Feijoo, notuje poparcie na poziomie 34 proc., o 7 pkt proc. wyższe niż formacja będąca u władzy.

Na poparcie w społeczeństwie nie przekładają się nieszablonowe poczynania Sancheza na arenie międzynarodowej. W trakcie czerwcowego szczytu NATO w Hadze Hiszpania odmówiła realizacji forsowanego przez USA celu zakładającego wydatki na zbrojenia w wysokości 5 proc. PKB do 2035 r. Co prawda później Sanchez podpisał się pod wspólną deklaracją, w której nie ma żadnego wyjątku dla jego kraju, jednak wciąż twierdzi, że ważniejsze jest dla niego finansowe zabezpieczenie państwa opiekuńczego. PSOE zapowiedziała zwiększenie inwestycji w sektorze obronnym z 1,3 (najmniej w całym Sojuszu) do 2,1 proc. PKB w 2025 r. Wywołało to ostry sprzeciw radykalniejszego koalicjanta – Sumaru.

Premier Hiszpanii nie opowiada się też za radykalnym zaostrzeniem polityki migracyjnej. Sanchez, inaczej niż Mette Frederiksen z Danii czy Brytyjczyk Keir Starmer, nie wahał się także, by użyć określenia „ludobójstwo” w kontekście operacji Izraela w Strefie Gazy. Optuje też – inaczej niż większość państw członkowskich UE – za dalszym zaciąganiem pożyczek przez Unię i przeznaczaniem ich na zieloną transformację. ©℗