Drony lecące ku bazie lotniczej Al-Asad w zachodnim Iraku zostały zestrzelone. Do ataku nie przyznało się żadne ugrupowanie – poinformował w niedzielę dziennik "Washington Post", powołując się na amerykańskie źródła wojskowe, zastrzegające sobie anonimowość.
Konflikt izraelsko-palestyński. Wspierane przez Iran grupy zbrojne w Iraku pozostają generalnie nieaktywne
"Washington Post" podkreślił, że wspierane przez Iran grupy zbrojne w Iraku podczas obecnego konfliktu izraelsko-irańskiego pozostają generalnie nieaktywne. W przeszłości formacje te atakowały amerykańskie bazy w Iraku i Syrii w odwecie za wspieranie przez Waszyngton Izraela w walce przeciwko palestyńskiemu Hamasowi w Strefie Gazy.
Z kolei Reuters donosi, Jemeńscy rebelianci Huti w ciągu ostatniej doby zaatakowali miasto Jaffa w centralnym Izraelu kilkoma rakietami balistycznymi. Bojownicy powiadomili, że przeprowadzili tę operację w koordynacji z Iranem. Przy czym Huti atakują Izrael pociskami, z których większość jest niszczona, w akcie solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy.
Trump grozi Iranowi
Tymczasem w sobotę prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zagroził, że Iran doświadczy "niespotykanej siły" amerykańskiej armii, jeśli w jakikolwiek sposób zaatakuje USA.
Trump napisał w swojej sieci społecznościowej Truth Social, że Stany Zjednoczone nie miały nic wspólnego z izraelskim atakiem na Iran. Według irańskich mediów Iran ostrzegł Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję, że zaatakuje ich bazy oraz okręty w regionie Bliskiego Wschodu, jeśli te kraje będą pomagać Izraelowi w powstrzymywaniu ataków Teheranu.
Trump zapewnił też: "Możemy łatwo doprowadzić do porozumienia między Iranem i Izraelem i zakończyć ten krwawy konflikt!!!". Prezydent USA Donald Trump oświadczył także w niedzielę, że Iran i Izrael powinny zawrzeć porozumienie i że to zrobią. Porównał sytuację do walk między Indiami i Pakistanem, które skłonił do zawieszenia broni.
Jest to już kolejne wezwanie amerykańskiego prezydenta do porozumienia i ustania konfliktu, choć jak dotąd Izrael nie okazuje chęci przerwania swoich ataków na Iran. Według portalu Axios, Izrael zwrócił się do USA o dołączenie do kampanii uderzeń przeciwko obiektom irańskiego programu atomowego, bo Izrael nie ma wystarczająco potężnych bomb, by móc zniszczyć schowane głęboko pod ziemią instalacje. Biały Dom odmówił dotąd zaangażowania się w akcje ofensywne, choć pomaga Izraelowi w obronie przed irańskimi pociskami balistycznymi.
Iran nie wierzy USA
Z kolei minister spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi stwierdził w niedzielę, że "do izraelskiego ataku nigdy by nie doszło bez zielonego światła USA i ich wsparcia".
Dodał, że Iran nie wierzy w amerykańskie zapewnienia, iż Waszyngton nie brał udziału w obecnych izraelskich atakach. "Jeśli Stany Zjednoczone chcą dowieść swej dobrej woli, muszą potępić izraelskie ataki na irańskie obiekty nuklearne" – powiedział minister.
Izrael i Iran wciąż wzajemnie się atakują
W nocy z soboty na niedzielę doszło po raz kolejny do wzajemnych ataków między Iranem i Izraelem. Według danych wojska i służb ratunkowych w Izraelu zginęło co najmniej osiem osób, a 200 doznało obrażeń. Z kolei jak informowały władze Iranu, tylko w piątek w izraelskich atakach zginęło 78 osób. Według mediów w sobotę liczba zabitych mogła wzrosnąć do 140-150. Izrael ogłosił, że zabił ok. 20 dowódców irańskich sił zbrojnych i naukowców pracujących nad programem jądrowym.