Przywódcy państw europejskich wzywają Amerykanów do negocjacji w związku z groźbą nałożenia ceł w wysokości 50 proc. na import towarów z Unii Europejskiej od 1 czerwca.

Niemiecki minister finansów Lars Klingbeil stwierdził w rozmowie z gazetą "Bild", że „nie potrzebujemy kolejnych prowokacji, tylko poważnych negocjacji”. - Amerykańskie cła zagrażają gospodarce USA w takim samym stopniu jak gospodarce niemieckiej i europejskiej - relacjonował swoją rozmowę ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Scottem Bessentem.

Cła Trumpa na towary z Europy z 10 proc. do 50 proc.

W podobnym tonie wypowiadał się premier Irlandii. – Wszyscy w UE działają w dobrej wierze i dążą do wynegocjowania porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi. Relacje handlowe między UE a USA są nie tylko największe, ale i najbardziej dynamiczne na świecie, dlatego nałożenie ceł na tak wysokim poziomie byłoby wyjątkowo szkodliwe i mogłoby wywołać poważne zakłócenia w gospodarce globalnej – skomentował Micheál Martin.

Jeśli cła Trumpa zostałyby wprowadzone, oznaczałoby to wzrost amerykańskich ceł z obecnych 10 do 50 proc., co tylko zaostrzyłoby napięcia między sojusznikami. Prezydent USA Donald Trump wcześniej zawiesił planowaną podwyżkę taryf na wszystkie towary do poziomu 25 proc. na trzy miesiące, dając Europejczykom - ale i pozostałym partnerom handlowym USA, które znalazły się na celowniku republikanina - czas do lipca na osiągnięcie nowego porozumienia. Pauza nie objęła jednak 25-proc. cła na stal i aluminium ze Starego Kontynentu ani 25-proc. cła na samochody wyprodukowane w UE.

Trump: Unia Europejska powstała po to, by wykorzystywać USA

Nagła zmiana narracji była dla unijnej "27" zaskoczeniem. „Unia Europejska, która powstała głównie po to, by wykorzystywać Stany Zjednoczone w handlu, jest bardzo trudna w negocjacjach” - napisał Trump na platformie TruthSocial. "Nasze rozmowy z nimi donikąd nie zmierzają" - dodał.

Jego zdaniem bariery handlowe, podatki i inne unijne polityki przyczyniły się do powstania nierównowagi handlowej w relacjach z Waszyngtonem, która jest - jak twierdzi - „całkowicie nie do zaakceptowania”. Niewykluczone, że nagłe zaostrzenie ceł Trumpa wobec UE ma zwiększyć presję na Brukselę. Tak by zgodziła się na ustępstwa w ramach trwających od kilku miesięcy negocjacji. Na antenie Fox News sugerował to amerykański sekretarz skarbu Scott Bessent. - Celem jest pobudzenie UE do działania - przekonywał.

Wojna handlowa Trumpa- najpierw groźba potem negocjacje

Ekonomiści ostrzegają, że jest to ryzykowna strategia. “Cła pozostają stałym narzędziem, po które administracja Trumpa sięga za każdym razem, gdy negocjacje napotykają trudności. Powtarzające się groźby wprowadzenia ceł, a następnie ich wycofywanie, będą podtrzymywać wysoki poziom niepewności politycznej” - napisała firma doradcza Oxford Economics w piątkowej nocie analitycznej.

Dokładne żądania Waszyngtonu wobec Brukseli pozostają niejasne. W piątkowym wpisie w mediach społecznościowych Trump wyraził niezadowolenie z wielu elementów unijnej polityki podatkowej, regulacyjnej i handlowej, które trudno byłoby szybko rozwiązać. Lista oczekiwań może obejmować m.in. ograniczenie współpracy gospodarczej z Chinami, a także zobowiązania do zwiększenia importu amerykańskiego LNG czy zakupu uzbrojenia ze Stanów Zjednoczonych.

Jak wynika z przecieków medialnych, administracja Trumpa jest sfrustrowana tym, że obecne propozycje Brukseli nie różnią się od tych składanych USA w przeszłości. - Wydaje mi się, że prezydent uważa, iż propozycje Unii Europejskiej nie dorównują jakością tym, które otrzymaliśmy od innych ważnych partnerów handlowych - powiedział Bessent. Na największe ustępstwa wobec Waszyngtonu zdecydowały się dotychczas państwa azjatyckie.

Urzędnicy UE oburzają się strategią Trumpa, kwestionując, dlaczego największy blok handlowy świata miałby oferować jednostronne ustępstwa. “Handel UE-USA jest bezkonkurencyjny i musi być oparty na wzajemnym szacunku, a nie groźbach. Jesteśmy gotowi bronić naszych interesów” napisał komisarz ds. handlu Maros Šefčovič na platformie X. I przekonywał, że „UE jest w pełni zaangażowana i dąży do zawarcia umowy, która będzie korzystna dla obu stron”.