„Baszar al-Asad dotarł z rodziną do Moskwy. Otrzymali azyl ze względów humanitarnych” – poinformowała rosyjska agencja prasowa Interfax. Jak czytamy, syryjscy rebelianci zgodzili się jednocześnie „zagwarantować bezpieczeństwo rosyjskich baz wojskowych i instytucji dyplomatycznych w Syrii”. Rosja dzierżawi obecnie dwie bazy nad syryjskim wybrzeżem: lotniczą w Humajmim i morską w Tartus, zapewniając sobie w ten sposób ważny przyczółek we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Te bazy były wykorzystywane m.in. do transportu kontrahentów wojskowych do Afryki i z niej. Ich utrata byłaby poważnym ciosem dla mocarstwowych ambicji Kremla i projekcji siły na Bliskim Wschodzie, jak również w całym regionie Morza Śródziemnego i w Afryce.
Sytuacja jest „niepokojąca”
Dziś Rosjanie są jednak sceptyczni co do tego, czy uda im się utrzymać je na dłuższą metę. Wpływowy rosyjski bloger wojenny „Rybar”, który jest związany z tamtejszym resortem obrony, stwierdził, że sytuacja jest „niepokojąca”. „Obecność wojskowa Rosji na Bliskim Wschodzie wisi na włosku” – komentował.
W tej chwili kluczowe jest to, czy Rosja zdoła wypracować porozumienie w sprawie utrzymania baz z nowym rządem Syrii. Nie wiadomo jednak czy, a jeśli tak, to kiedy uda się takowy utworzyć i kto wejdzie w jego skład.
Rękę do rebeliantów wyciąga też Iran, w przeszłości kluczowy sojusznik syryjskiego dyktatora. Jak wynika z doniesień Reutersa, władze w Teheranie otworzyły już bezpośrednią linię komunikacji z przedstawicielami opozycji. Jak twierdzą, jest to próba „zapobieżenia wrogiej trajektorii” w relacjach między krajami.
Podobnie jak Moskwa Teheran stracił zdolność do projekcji siły. Błyskawiczny upadek Asada, który nastąpił tuż po wyniszczającej dla Hezbollahu wojnie z Izraelem, poważnie osłabił oś oporu, czyli koalicję bliskowschodnich bojówek, które przez lata były centralnym filarem irańskiej polityki zagranicznej.
W praktyce upadek Asada oznacza utratę korytarza lądowego do wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. Również broń, w którą Teheran zaopatrywał Hezbollah, była zwykle transportowana przez Syrię.
Obawy mają także rządy w Europie
Julien Barnes-Dacey z European Council on Foreign Relations tłumaczy DGP, że powody do obaw mają także rządy w Europie. – Z uwagi na niepowodzenia ostatnich regionalnych transformacji, np. w Libii, od razu pojawiły się pytania o to, co nastąpi dalej. Obawy dotyczą m.in. islamistycznego charakteru Hayat Tahrir asz-Szam (HTS), która przewodzi ruchowi rebeliantów, ale również możliwego wybuchu chaosu i przemocy oraz ryzyka, że konflikt między Turcją a syryjskimi Kurdami stworzy przestrzeń do ponownego wzrostu znaczenia ISIS – wskazuje.
Dlatego Europa powinna, jego zdaniem, traktować wydarzenia w Syrii jak priorytet. – To jedyna droga do zabezpieczenia stabilności w regionie – twierdzi.
Potencjalną współpracę z rebeliantami może jednak skomplikować to, że m.in. ONZ, UE i USA uznają HTS za organizację terrorystyczną. Na razie możliwość wykreślenia z listy zasygnalizowała Wielka Brytania. – Rozważymy to. Myślę, że będzie to częściowo zależało od tego, jak ta grupa będzie się teraz zachowywać – powiedział brytyjski minister Pat McFadden w wywiadzie dla Sky News.
Barnes-Dacey uważa, że Europejczycy powinni starać się zachęcić HTS do utrzymania obserwowanej w ostatnim czasie „umiarkowanej postawy”, m.in. w drodze bezpośrednich rozmów oraz złagodzenia sankcji. – Pomimo obaw, że ofensywa rebeliantów może ponownie rozniecić syryjską wojnę domową, upadek reżimu był znacznie szybszy i mniej krwawy, niż ktokolwiek mógł przypuszczać – podkreśla. ©℗
Czy zmiana wpłynie na ruchy migracyjne
Obalenie reżimu Baszara al-Asada świętowano nie tylko na ulicach syryjskich miast. Rozsiani po całym świecie uchodźcy – szacuje się, że jest ich ok. 6,7 mln – zorganizowali w ostatnich dniach liczne demonstracje. Niektórzy Syryjczycy w Libanie i Jordanii ruszyli w kierunku granicy, chcąc jak najszybciej wrócić do kraju po latach życia na wygnaniu. Tym bardziej że w ostatnim czasie syryjscy uchodźcy w Europie i na Bliskim Wschodzie byli postrzegani przez rządy i społeczeństwa jako problem. Między innymi dlatego w lipcu Włochy – jako pierwsze państwo UE -mianowały ambasadora w Damaszku (blok zerwał stosunki dyplomatyczne z Syrią 13 lat temu). Obalenie jego reżimu rodzi jednak obawy o eskalację napięć i wybuch konfliktów między poszczególnymi grupami rebeliantów. Państwa europejskie rozważają różne scenariusze. „Wciąż nie jest jasne, czy upadek Asada sprawi, że uchodźcy zaczną opuszczać Niemcy, czy też ich liczba jeszcze wzrośnie” – przekazało niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych. Za zachodnią granicą Polski mieszka ok. 900 tys. Syryjczyków. ©℗