Z danych Eurostatu wynika, że w pierwszej połowie 2024 r. do krajów UE napłynęło niemal 3 mln t nawozów z Rosji i Białorusi. To o 65 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Oba kraje odpowiadały łącznie za ponad 30 proc. dostaw do UE. Ich udział w rynku był największy od czasu rozpoczęcia przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. A produkcja nawozów jest jednym ze sposobów zagospodarowania nadwyżek gazu ziemnego w obliczu utraty przez Rosję znacznej części rynków zbytu na Starym Kontynencie. Według oficjalnych statystyk rosyjskich w zeszłym roku zwiększono wytwarzanie nawozów mineralnych w tym kraju o 10 proc. w stosunku do roku 2022. W tym roku – według stowarzyszenia rosyjskiej branży nawozowej – możliwe jest podniesienie tych wyników o kolejne 10 proc.

Zwiększony eksport nawozów jest zatem jednym z narzędzi odbudowywania przychodów kluczowego z punktu widzenia budżetu Kremla sektora gazowego. Jeszcze na półmetku zeszłego roku wartość importu gazu do UE zrealizowanego przez Gazprom szacowana była przez brukselski instytut Bruegel na ok. 70 proc. poniżej wieloletniej średniej. Obecnie wartość transakcji gazowych między UE a Rosją monitorowanych przez fińskie Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) od początku tego roku przekroczyła 9 mld euro – m.in. za sprawą zwiększonych dostaw realizowanych w formie skroplonej, w tym do portów belgijskich i francuskich. Rok wcześniej było to ponad 5 mld euro notowanych przez CREA.

Największą ofiarą zalewu rosyjskich nawozów w Europie stała się Polska. W pierwszym półroczu odebraliśmy z Rosji i Białorusi niemal 700 tys. t nawozów o przybliżonej wartości 1 mld euro, co stanowiło ponad 60 proc. polskiego importu i niemal jedną czwartą wolumenu nawozów sprowadzanych do UE z Rosji i Białorusi. Niewiele więcej – ok. 718 tys. t – sprowadziły łącznie dwa kolejne kraje: Belgia i Francja.

Jak pisaliśmy w DGP w zeszłym miesiącu, zwiększony import nawozów ze Wschodu mógł być jednym z czynników, które złożyły się na osłabienie kondycji polskiego sektora chemicznego i – widocznego w danych z czerwca – obniżonego zużycia gazu ziemnego w naszym przemyśle. Sygnalizowaliśmy jednocześnie, że kwestia nałożenia ewentualnych restrykcji na import tych towarów może być politycznie wrażliwa. Wzrostu cen i ograniczenia dostępności niezbędnych dla siebie produktów obawia się m.in. sektor rolny.

Zwiększony eksport nawozów jest jednym z narzędzi odbudowywania przychodów kluczowego dla Kremla sektora gazowego

Jednocześnie europejska branża nawozowa wskazuje, że doświadczenia związane z rosyjską inwazją pokazały, że zależność od dostaw ze Wschodu jest jednym ze słabych ogniw bezpieczeństwa żywnościowego UE. Organizacja Fertilizers Europe wskazuje, że kryzys energetyczny „uwypuklił potrzebę zwiększenia unijnej autonomii w zakresie produkcji i wykorzystania nawozów, zwłaszcza w obliczu wysiłków Rosji, by wzmocnić swoją dominującą pozycję na rynku”. „Silny rodzimy przemysł nawozowy jest dziś niezbędny bardziej niż kiedykolwiek i może pozwolić UE lepiej radzić sobie z podobnymi kryzysami w przyszłości” – przekonuje.

O ocenę aktualnej sytuacji zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej, która już wiosną informowała, że przygląda się rozwojowi wydarzeń na rynku nawozów. Bruksela zwróciła uwagę na ogólną (w ujęciu wieloletnim) spadkową dynamikę importu nawozów, w tym z kierunku rosyjskiego, i nie dopatrzyła się powodów do interwencji. Zastrzegła przy tym, że w dalszym ciągu monitoruje sytuację. – Jeśli spojrzymy na zeszłoroczny udział w rynku UE dostaw rosyjskich, widać, że spada on dla wszystkich rodzajów nawozów i odczynników chemicznych w porównaniu z okresem sprzed inwazji – podkreślono, wymieniając w tym kontekście m.in. amoniak, mocznik, potaż oraz nawozy wieloskładnikowe.

Na wątpliwości dotyczące wpływu dostaw na rynek w krótszej perspektywie, w tym na rynek polski, Komisja nie odpowiedziała. Podkreśliła jedynie, że wszelkie sankcje nakładane w związku z agresją na Ukrainę muszą być zaprojektowane w taki sposób, by maksymalnie odbić się na zdolności Rosji do prowadzenia wojny, a jednocześnie ograniczyć – na tyle, na ile to możliwe – niekorzystne konsekwencje dla samej UE, jej obywateli i przedsiębiorców. – Potrzeba podejmowania nowych działań lub korygowania istniejących przepisów sankcyjnych jest pod stałą obserwacją odpowiednich instytucji. A ich przyjęcie – wyłączną kompetencją Rady i wymaga jednogłośnej zgody wszystkich 27 państw członkowskich – zaznacza Biuro Rzecznika KE. ©℗

ikona lupy />
Import nawozów z Rosji i Białorusi / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
ikona lupy />
Import rosyjskiego gazu ziemnego do UE / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe