Z Izraela docierają sprzeczne informacje na temat propozycji zawieszenia broni, którą przygotowała administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych Joego Bidena. Doradca premiera Binjamina Netanjahu ds. zagranicznych Ofir Falk potwierdził w niedzielę, że Izrael zaakceptował ramowe porozumienie, choć określił je jako wadliwe. – To umowa, na którą się zgodziliśmy. Nie jest dobra, ale bardzo chcemy uwolnić zakładników – komentował w wywiadzie dla brytyjskiego „Sunday Timesa”. Jego zdaniem plan Bidena wymaga jednak dopracowania.

Rozłożony na trzy etapy projekt przypomina poprzednie propozycje, odrzucone przez Izrael. Pierwsza faza zakłada wycofanie sił izraelskich z gęsto zaludnionych obszarów Strefy Gazy. Towarzyszyć ma temu wzrost skali dostarczanej pomocy humanitarnej o co najmniej 600 ciężarówek dziennie. Według amerykańskich urzędników to niezbędne minimum, aby poradzić sobie z wszechobecnym głodem. Zgodnie z planem Bidena dojdzie również do uwolnienia części izraelskich zakładników, w tym kobiet, osób starszych i rannych, w zamian za setki palestyńskich więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. Szacuje się, że w Strefie Gazy wciąż jest przetrzymywanych ponad 100 Izraelczyków porwanych przez Hamas 7 października 2023 r. Nie wiadomo, ilu z nich wciąż żyje.

Ten etap potrwa sześć tygodni. To czas, który Izrael i Hamas mają poświęcić na negocjacje w sprawie drugiej fazy proponowanego porozumienia. Uwzględniałaby ona uwolnienie pozostałych zakładników, w tym żołnierzy. Ostatni etap układu obejmuje zaś zwrot ciał zabitych zakładników i rozmowy w sprawie powojennej stabilizacji i odbudowy Strefy Gazy, w której – jak wynika z opublikowanego na początku maja raportu ONZ – 370 tys. domów zostało uszkodzonych, a prawie 80 tys. zniszczonych. – Obywatele Izraela powinni wiedzieć, że mogą przyjąć tę ofertę bez dalszego ryzyka dla własnego bezpieczeństwa, ponieważ w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy zdewastowali siły Hamasu. W tym momencie Hamas nie jest już w stanie przeprowadzić kolejnego ataku – powiedział Biden, nawiązując do agresji z 7 października, kiedy Palestyńczycy zabili na terytorium Izraela ok. 1,1 tys. osób.

Problem w tym, że tuż po ogłoszeniu amerykańskiej strategii Netanjahu stwierdził, że nie zgodzi się na trwałe zawieszenie broni w Strefie Gazy, dopóki Izrael nie zniszczy w pełni zdolności wojskowych i politycznych Hamasu. Premier zasugerował, że propozycja Bidena pojawiła się za wcześnie (kilka dni wcześniej jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Cachi Hanegbi tłumaczył, że wojna może potrwać nawet do końca roku). Niektórzy eksperci dopatrują się jednak w słowach premiera skłonności do negocjacji. „Zdaje się, że miał on na celu określenie rodzaju rozejmu, na który Izrael się zgodzi, a nie definitywne wykluczenie go” – przekonuje na łamach „Times of Israel” dziennikarz Lazar Berman.

Przeszkodą na drodze do osiągnięcia porozumienia mogą się okazać skrajnie prawicowi sprzymierzeńcy „Bibiego”. Szefowie dwóch nacjonalistycznych partii koalicyjnych – minister finansów Becalel Smotricz i minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gewir, po raz kolejny zagrozili obaleniem rządu, jeśli Netanjahu zgodzi się na porozumienie w sprawie uwolnienia zakładników i zawieszenia broni. Twierdzą oni, że umowa oznaczałaby zakończenie wojny bez realizacji głównego celu, jakim jest zniszczenie palestyńskiej organizacji. Tymczasem dla Bidena zgoda na zawieszenie broni jest dziś kluczowa, a przemówienie, które wygłosił w tej sprawie, odzwierciedla pewne zniecierpliwienie amerykańskiej administracji.

Wojna na Bliskim Wschodzie stała się pułapką dla prezydenta USA, który ubiega się w tym roku o reelekcję i mierzy się zarówno z krytyką ze strony środowisk propalestyńskich, jak i proizraelskich. Szereg podjętych przez niego działań nie przyniósł jak dotąd oczekiwanych rezultatów. Najlepszym przykładem jest wybudowany u wybrzeży Strefy Gazy pomost humanitarny o wartości 320 mln dol., który zawalił się po niecałych dwóch tygodniach od otwarcia i już na etapie projektowania znalazł się w ogniu krytyki organizacji pomocowych. Doprowadzenie do zawieszenia broni pomogłoby mu w opanowaniu nastrojów w kraju na kilka miesięcy przed wyborami. – Nadszedł czas, aby ta wojna się skończyła – przekonywał Biden w piątek. ©℗