Viktor Orbán pod presją partnerów przestał blokować wsparcie dla Ukrainy

Przekonywanie premiera Węgier Viktora Orbána w Brukseli, by zgodził się na uchwalenie czteroletniego pakietu pomocy finansowej dla Ukrainy, wartego 50 mld euro, nie trwało długo. Po kilkudziesięciu minutach ogłoszono porozumienie w sprawie nowelizacji wieloletniego bud żetu o dodatkowe 64,6 mld euro. Ukraina otrzyma 33 mld euro w pożyczkach oraz 17 mld euro w grantach w latach 2024–2027. Najbliższa transza w wysokości 4,5 mld euro ma trafić do Kijowa już w marcu. Co istotne, jednym ze źródeł pieniędzy z Rezerwy na rzecz Ukrainy, jak określono ten pakiet, mają być dochody z zamrożonych aktywów Banku Rosji. Według szacunków Brukseli aktywa te generują ok. 3 mld euro rocznie.

Orbán żądał możliwości corocznej oceny pakietu, w tym corocznego przyjmowania jednomyślnie kolejnych transz pomocowych. Ostatecznie ustalono, że Rezerwa na rzecz Ukrainy będzie podlegała corocznemu przeglądowi, ale decyzja o kontynuowaniu wsparcia na dotychczasowym poziomie będzie mogła zostać podjęta większością kwalifikowaną, co oznacza wytrącenie szefowi węgierskiego rządu z rąk weta. Na razie Komisja Europejska i liderzy państw członkowskich odżegnują się, by Orbán miał uzyskać cokolwiek w zamian za poparcie nowelizacji budżetu. Premier Donald Tusk po zakończeniu szczytu stwierdził, że wystarczyło jasne i twarde stanowisko 26 państw, żeby przełamać opór Węgier. Co istotne, Tusk znalazł się w gronie przywódców, którzy bezpośrednio przed szczytem negocjowali z Orbánem, obok premier Włoch Giorgii Meloni, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, kanclerza Niemiec Olafa Scholza, premiera Belgii Alexandra De Croo oraz szefów KE Ursuli von der Leyen i Rady Europejskiej Charles’a Michela. Nie bez znaczenia pozostają publikacja „Financial Timesa”, w której informowano o możliwości zablokowania Węgrom dostępu do wszystkich unijnych środków, oraz ostatnie ocieplenie relacji ukraińsko-węgierskich.

W konkluzjach szczytu znalazły się jednak zapisy, o które Budapeszt zabiegał. Chodzi o powiązanie wsparcia dla Ukrainy z przestrzeganiem przez Kijów mechanizmów demokratycznych, w tym wielopartyjnego systemu parlamentarnego, zasad praworządności i poszanowania praw mniejszości. Ukraińskie władze mają zintensyfikować walkę z korupcją, nadużyciami finansowymi, konfliktami interesów i nieprawidłowościami fiskalnymi. Wciąż jednak nie udało się uzgodnić 5 mld euro pomocy wojskowej, która oznaczałaby dalsze możliwości refinansowania państwom członkowskich zakupów zbrojeniowych dla Ukrainy. Głównym blokującym są Niemcy, które chcą wywrzeć nacisk na kraje, które – jak Francja – przeznaczają znacznie mniej pieniędzy na ten cel, niż wskazywałyby ich możliwości gospodarcze. Berlin od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę przeznaczył 34 razy więcej pieniędzy na pomoc militarną niż Francja. Wspólnota zobowiązała się zawrzeć porozumienie w sprawie 5 mld euro do marca, a najbliższą okazją będą rozmowy szefów dyplomacji w połowie lutego.

Wcześniej Unia zobowiązała się dostarczyć Ukrainie 1 mln sztuk amunicji, a według szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella będzie w stanie dostarczyć jedynie 530 tys. Poza pomocą dla Ukrainy w noweli budżetu znalazły się jeszcze 2 mld euro na migrację i zarządzanie granicami, 7,6 mld euro na współpracę z państwami trzecimi i 1,5 mld euro na Europejski Fundusz Obronny. Gdy liderzy prowadzili negocjacje, do Brukseli zjechali się rolnicy z kilku państw, głównie z Francji. Obrzucanie jajkami siedzib unijnych instytucji i podpalanie pod nimi opon odbiło się szerokim echem. UE w najbliższej przyszłości będzie szukać dodatkowych rozwiązań dla rolnictwa. Problemem są zapisy Zielonego Ładu, w tym pakiet Fit for 55, ale i inne regulacje, jak te o odbudowie środowiska naturalnego. Z tych ostatnich KE częściowo się wycofała, zawieszając na rok konieczność zachowywania 4 proc. ziemi ugorowanej; rolnicy będą mogli tę ziemię zasiewać. Protesty jednak trwają, a w obawie o ich nasilenie prezydent Francji blokuje obecnie zawarcie porozumienia handlowego z krajami Ameryki Łacińskiej. ©℗