Zanim jeszcze doszło do utworzenia "wspólnego frontu" Unii Europejskiej w sprawie sytuacji w Izraelu, już pojawiły się głębokie różnice zdań między państwami członkowskimi - zauważa we wtorek brukselski portal Politico.

"Sprawa Izraela i Palestyny należy do kwestii wywołujących największe podziały w UE. Wewnątrzeuropejskie podziały, dotyczące tego konfliktu, są prawie tak stare, jak sam konflikt" - pisze Politico, cytując anonimowego unijnego urzędnika.

Jako dowód, portal przytacza sprawę pomocy rozwojowej.

"W poniedziałek unijny komisarz ds. rozszerzenia Oliver Varhelyi ogłosił, że Komisja natychmiast wstrzyma wszelkie płatności z 691 mln euro na pomoc rozwojową dla Autonomii Palestyńskiej i dokona przeglądu programów. Kilka godzin później, (...) szef unijnej dyplomacji Josep Borrell powiedział, że Komisja +nie zawiesi należnych płatności+, ponieważ +ukaranie całego narodu palestyńskiego+ +zaszkodziłoby interesom UE w regionie i tylko jeszcze bardziej ośmieliłoby terrorystów+" - relacjonuje Politico, dodając, że komisarz UE Janez Lenarczicz, odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe, choć potępił atak Hamasu, to zadeklarował, że pomoc humanitarna Unii dla potrzebujących Palestyńczyków będzie "kontynuowana tak długo, jak będzie potrzebna".

Dlaczego polifonia w KE świadczy o podziałach w samej Unii? Jak zwraca uwagę Politico, Varhelyi jest Węgrem, a jego kraj tradycyjnie w konflikcie na Bliskim Wschodzie staje po stronie Izraela. Lenarczicz pochodzi ze Słowenii, która "jest tradycyjnie jednym z bardziej propalestyńskich krajów UE". Z kolei Borrell, to Hiszpan i jego stanowisko jest koherentne ze stanowiskiem rządu w Madrycie. Jak podał dziennik ABC, minister spraw zagranicznych Hiszpanii Jose Manuel Albares w poniedziałek "odbył rozmowę telefoniczną z komisarzem (Varhelyim)", w której w sprawie zawieszenia pomocy przekazał "swój sprzeciw".

Rysy we "wspólnym froncie" pojawiły się już wcześniej. W niedzielę Borrell wydał oświadczenie w imieniu UE, w którym potępił "w możliwie najostrzejszy sposób wielokrotne i masowe ataki Hamasu na Izrael". Kilka krajów – w tym Irlandia, Luksemburg i Dania – domagało się zawarcia w tekście wezwania do deeskalacji. Sprzeciwili się temu inni. "Bardziej proizraelskie kraje traktują wezwanie do deeskalacji jako stawiania obu stron na równi" - tłumaczy Politico.

"Konflikty w Izraelu i na terytoriach palestyńskich od dawna powodują podziały w UE, mimo że popiera ona rozwiązanie dwupaństwowe. Wspólnota stara się znaleźć konsensus i w związku z tym jest zmuszona do uwzględniania szeregu poglądów wśród 27 członków. Francja, państwa nordyckie, Belgia i Irlandia tradycyjnie popierają stanowisko, które niektóre inne kraje postrzegają jako zbyt propalestyńskie" - podsumowuje brukselski portal.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

asc/ mal/