W piątek Rosjanie przeprowadzili kolejny zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Głównodowodzący gen. Wałerij Załużny powiedział, że wystrzelono w sumie 76 rakiet. Większość, bo ponad 40, leciało na Kijów. Znów podstawowym celem była infrastruktura energetyczna. W wielu częściach miasta wstrzymano dostawy prądu, wody i ciepła. Nie kursowało metro.

Mer Charkowa Ihor Terechow powiedział, że „zniszczenia są kolosalne”. Prąd zniknął także w Połtawie, stolicy obwodu sąsiadującego z charkowskim. Jednocześnie władze zapewniają, że 60 rakiet udało się zestrzelić. – Ukraińcy są w stanie przystosować się do każdych warunków, więc do regularnych braków prądu już przywykliśmy. Większość drobnych punktów usługowych zaopatrzyła się w generatory, więc działa nawet podczas blackoutu – mówi Maksym Butczenko, pisarz i publicysta mieszkający we wschodniej części stolicy. – Gorzej będzie, jeśli przestanie działać centralne ogrzewanie – dodaje.
Wczoraj w Kijowie temperatura wzrosła powyżej zera, ale były już tej zimy noce, podczas których słupek rtęci spadał poniżej minus 10 st. C. I choć władze ukraińskie twierdzą, że głównym celem Rosji jest złamanie morale społeczeństwa, ataki na energetykę pogłębiają też problemy gospodarcze kraju. Z październikowych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że tegoroczny spadek PKB Ukrainy osiągnie 35 proc. i będzie największy na świecie. Jeszcze mniej optymistyczne są prognozy ukraińskie. W czwartek premier Denys Szmyhal podczas paryskiego forum ekonomicznego powiedział, że wojna może doprowadzić do anihilacji połowy gospodarki.
– Prognozujemy, że ukraińska gospodarka skurczy się o 35–40 proc. Jeśli terrorystyczne działania Rosji będą kontynuowane, możemy utracić dodatkowe 10 pkt proc., czyli do 50 proc. naszego PKB – mówił. A wiceminister gospodarki Denys Kudin podał w zeszłym tygodniu, że trwające od końca września ataki na energetykę pogłębiły recesję do 41 proc. w listopadzie i 31 proc. w III kw. Z drugiej strony dane te sugerują, że od dna udało się już odbić, skoro zarazem PKB w III kw. wzrosło o 9 proc. w porównaniu z II kw. tego roku. Częściowo może to być efekt powrotu setek tysięcy Ukraińców do kraju z pierwszej fali uchodźstwa i wyzwolenie części okupowanych terytoriów.
– Najbardziej poszkodowane jest rolnictwo. Problemy z zasiewami i zbiorami, zniszczenia składów i silosów, infrastruktury i sprzętu rolniczego, a także tymczasowa okupacja części południowych obwodów zagrażają rozwojowi gospodarstw wiejskich, które w ubiegłym roku zapewniły Ukrainie ponad 10 proc. PKB – wskazywała w rozmowie z „Ekspresem” Kateryna Markewycz, ekonomistka z Centrum Razumkowa. Sytuacja nieco się poprawiła, odkąd Turcja i Organizacja Narodów Zjednoczonych wynegocjowały z Rosją i Ukrainą odblokowanie portów obwodu odeskiego, co pozwoliło na wznowienie eksportu zbóż i oleju słonecznikowego drogą morską.
Ołena Biłan z Centrum Strategii Gospodarczej i funduszu Dragon Capital podczas ubiegłotygodniowej konferencji w Ukrinformie mówiła, że najtrudniejszy może być I kw. 2023 r., właśnie ze względu na groźbę kontynuowania ataków na krytyczną infrastrukturę energetyczną. Według Biłan dlatego w kolejnym roku należy oczekiwać 5-proc. recesji (MFW nie podaje prognoz dla Ukrainy na przyszły rok), a comiesięczny deficyt waluty na rynku międzybankowym może wzrosnąć do 4 mld dol. Inflacja, choć wysoka, ma pozostać pod względną kontrolą i spaść z 26 proc. w listopadzie (rok do roku) do 18 proc. w przyszłym roku. Biłan zaznaczyła, że odbicie ekonomiczne na dobre zacznie się dopiero po zakończeniu gorącej fazy wojny z Rosją.
Przyszłoroczny budżet zakłada, że 43 proc. wydatków albo 1,1 bln hrywien (140 mld zł) zostanie przeznaczone na bezpieczeństwo i obronę. Drugą co do wielkości pozycją, obejmującą 17 proc. wydatków, będą świadczenia socjalne. 46 proc. wpływów do budżetu ma stanowić wsparcie zagraniczne. Ustawa została skonstruowana przy pesymistycznym założeniu, że wojna potrwa przez cały następny rok. W tym roku do głównych wspierających ukraiński budżet należały Stany Zjednoczone (10 mld dol.), Unia Europejska (równowartość 7,4 mld dol.), MFW (2,7 mld dol.), Niemcy (1,6 mld dol.), Kanada (1,5 mld dol.), Wielka Brytania (1,1 mld dol.) i Bank Światowy (1 mld dol.).
Z punktu widzenia społeczeństwa największym problemem jest brak pracy. Z opublikowanego w czwartek sondażu ośrodka Rejtynh wynika, że w ciągu ostatniego roku pogorszyła się sytuacja materialna rodzin 63 proc. respondentów. Wiceminister gospodarki Tetiana Bereżna mówiła, że wskutek wojny pracę straciło 5 mln osób, czyli niemal co trzecia osoba w wieku produkcyjnym. Derżstat, państwowy urząd statystyczny, od lutego nie publikuje praktycznie żadnych danych. Oceny liczby bezrobotnych wahają się od 2,6 mln osób według resortu gospodarki (bez uwzględnienia ludzi, którzy wyjechali za granicę albo mieszkają na terenach okupowanych) do 4,1 mln według Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO).
Bank centralny, używając metodyki ILO, oszacował poziom bezrobocia na 28,3 proc. Rząd ze względu na brak pieniędzy ograniczył wsparcie dla bezrobotnych. Zgodnie z przyjętymi na początku grudnia zmianami zasiłki będą wypłacane najwyżej przez 90 dni, a nie 120–360 dni jak dotychczas, i nie będą mogły przekroczyć wysokości płacy minimalnej, która od stycznia osiągnie 6700 hrywien (840 zł). Prawo do zasiłku utracą też Ukraińcy, którzy ponad 30 dni przebywają za granicą. Taką pomoc już dziś otrzymuje jedynie garstka ludzi. Według Państwowej Służby Zatrudnienia spośród 215 tys. oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych (z których 69 proc. stanowią kobiety) z zasiłków korzystają 133 tys.
Liczba wakatów na rynku pracy drastycznie spadła z dniem rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, ale stopniowo zaczęła rosnąć, by jesienią ustabilizować się na poziomie nieco ponad 50 tys. albo połowy stanu sprzed lutego 2022 r. Skąd więc Ukraińcy biorą pieniądze na życie? – Z oszczędności, ograniczenia konsumpcji, ze wsparcia krewnych i przyjaciół, z uprawy przydomowych ogródków, sytuacyjnego dorabiania i pomocy wolontariuszy – wskazała w rozmowie z „Ekonomiczną prawdą” Hanna Wachitowa z Kijowskiej Szkoły Ekonomii. Między marcem a lipcem Ukraińcy sprzedali o 1,1 mld dol. więcej obcej waluty, niż kupili. Od sierpnia ta tendencja się odwróciła, częściowo ze względu na wymianę na hrywny waluty zarobionej za granicą. ©℗