Liderzy 44 państw oraz Komisji Europejskiej i Rady Europy spotkają się dziś po raz pierwszy w ramach Europejskiej Wspólnoty Politycznej.

Nowy format współpracy w Europie narodził się po tym, jak wnioski o członkostwo w UE zgłosiły niemal jednocześnie Ukraina, Gruzja oraz Mołdawia. Wówczas to w „27” oraz w samej Brukseli dominowało przekonanie, że proces akcesyjny wszystkich tych trzech państw, a już z pewnością ogarniętej wojną Ukrainy, zajmie co najmniej kilka, a w pesymistycznym scenariuszu kilkanaście lat.

Koncepcja sprzed lat

Na fali prounijnych aspiracji tych trzech państw oraz niedokończonego procesu rozszerzenia Unii na Bałkanach Zachodnich prezydent Francji Emmanuel Macron zaproponował powołanie Europejskiej Wspólnoty Politycznej, której pierwsze spotkanie dziś w Pradze poprzedzi nieformalny szczyt UE zaplanowany na jutro. W rozmowach wezmą udział liderzy 44 państw, w tym spoza UE także m.in. Albanii, Armenii, Azerbejdżanu, Bośni i Hercegowiny, Gruzji, Islandii, Mołdawii, Czarnogóry, Macedonii Płn., Norwegii, Serbii, Szwajcarii oraz Ukrainy. Swój udział potwierdził też prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan i nowa szefowa brytyjskiego rządu Liz Truss. Polskę będzie reprezentował premier Mateusz Morawiecki.
Podobny pomysł przed ponad 30 laty miał inny francuski prezydent – François Mitterrand, który chciał w 1989 r. do współpracy z Europą zaprosić także ZSRR. Mitterrand twierdził wówczas, że integracja krajów postsowieckich zajmie dziesiątki lat, a postulowana przez niego Konfederacja Europejska pomoże w pokojowej współpracy kontynentu. Ostatecznie propozycja upadła bardzo szybko. Po 15 latach w ramach największego w historii rozszerzenia do Unii weszła duża część krajów dawnej radzieckiej strefy wpływów, które dziś są uznawane za jedne z najprężniejszych gospodarek „27”.

Kto „za”, kto „przeciw”?

Większość krajów bloku wschodniego od początku krytycznie spoglądało na inicjatywę Macrona. W opinii nie tylko Polski, lecz także państw bałtyckich, Czech, Słowacji, a nawet Węgier aspirujące do UE państwa powinny być przyjęte na podstawie procedur przewidzianych w procesie rozszerzenia. W radykalniejszej wersji kraje te domagały się specjalnej, przyspieszonej ścieżki dla Ukrainy. Propozycje Macrona Europa Środkowo-Wschodnia traktowała od momentu ogłoszenia jej w maju jako pretekst do opóźniania akcesu Kijowa, Kiszyniowa i Tbilisi, a nawet Bałkanów Zachodnich.
Pozytywnie o Europejskiej Wspólnocie Politycznej wypowiadały się kraje Beneluksu i Włochy pod wodzą Mario Draghiego, ale już prawicowy rząd Giorgii Meloni niekoniecznie będzie podzielał te oceny. Neutralne stanowisko wobec tego formatu zajmują na razie Niemcy.
Argumentów sceptykom dodaje postępujący proces akcesyjny Ukrainy, który swoim tempem zaskakuje nie tylko unijnych liderów, lecz także samą Brukselę. Dziś najdalej idącą propozycją ze strony KE jest włączenie Ukrainy do jednolitego rynku, będącego fundamentem funkcjonowania Unii. Wobec sukcesów Kijowa na drodze do akcesu pojawiają się nowe pomysły na format Macrona, w tym pogłębienie współpracy z krajami Bałkanów, Turcją oraz przede wszystkim Wielką Brytanią po brexicie. Jednak i ten ostatni wariant wydaje się mało prawdopodobny, bo choć Liz Truss pojawi się dziś w Pradze, to w minionych miesiącach krytycznie wypowiadała się o Europejskiej Wspólnocie Politycznej i stwierdziła, że właściwym polem do współpracy UE z Londynem powinno być m.in. NATO, Rada Europy i OBWE.

Solidarność bez wiążących wniosków

W ocenie jednego z unijnych dyplomatów, z którym rozmawialiśmy, najprawdopodobniej inicjatywa Macrona skończy tak jak ta Mitterranda. – Nie sądzę, że z tej inicjatywy narodzi się coś więcej niż okazjonalne spotkania i dyskusje bez żadnych wiążących wniosków – ocenił. Według innego z naszych rozmówców z kolei nowy format może pokazać solidarność całego kontynentu, z Turcją włącznie wobec rosyjskiej agresji. – Różnimy się w bardzo wielu kwestiach, to w końcu 44 suwerenne państwa, ale możemy symbolicznie pokazać Kremlowi, że dla całej Europy próg wojny jest nieprzekraczalny – dodał.
Na dyskusję przedstawicieli 44 państw oraz szefowej KE i szefa RE przewidziano dwie godziny. Następnie trzy godziny będą zarezerwowane na spotkania dwustronne poszczególnych liderów. Pierwszy szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej zakończy sesja plenarna, która odbędzie się podczas kolacji.