Jeśli Europa ma być strategicznie silnym regionem, musi przyjąć Ukrainę, Mołdawię, państwa Bałkanów Zachodnich, a także Gruzję, jeśli nastąpią w niej zmiany demokratyczne - powiedział w piątek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.

Morawiecki poinformował, że podczas debaty na zakończonym w piątek po południu unijnym szczycie, na którym zdecydowano o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu kandydata do Unii Europejskiej, wskazywał, iż Europa - jeśli chce być silnym graczem na arenie światowej, musi się interesować tym, co się dzieje na jej obrzeżach.

"Nie możemy bardzo skrupulatnie, po aptekarsku, mierzyć wszystkich celów, ilu ich by nie było, w kontekście przyjmowania kolejnych krajów, bo inaczej natrafimy na mur niechęci z jednej strony a frustracji po drugiej stronie. To było widać na przykładzie reakcji ze strony państw z Bałkanów Zachodnich" - powiedział.

Zdaniem premiera, "proces rozszerzenia UE jest pewnego rodzaju drogą psychologiczną, mentalną, drogą zmiany podejścia do dotychczasowych rozszerzeń". "Jeżeli tej zmiany podejścia nie będzie, to ten przyspieszony proces nie będzie paroletni, tylko znowu będzie się rozciągał w latach i znowu będzie generował frustrację a innym będzie wskazywał, że Europa jest pełna niemocy, bezradności, bezsiły" - stwierdził.

Morawiecki zapewnił, że jego głos na tym posiedzeniu Rady Europejskiej, jak i na kolejnych spotkaniach był i będzie taki sam. "Europa ma być strategicznie silnym regionem, ma być geopolitycznym graczem. Jeżeli taka ma być, to musi przyjąć państwa Bałkanów Zachodnich, przyjąć Ukrainę, Mołdawię, a także Gruzję jeśli nastąpią w Gruzji zmiany demokratyczne" - powiedział.

Przyznał, że nie wie, jaki będzie stosunek innych państw członkowskich do przyspieszonego rozszerzania UE. "Wiem jedno, bestialski atak Rosji na Ukrainę już dzisiaj doprowadził do tego, że Szwecja i Finlandia z wysokim prawdopodobieństwem, można powiedzieć, że dołączą do NATO. Morze Bałtyckie w związku z tym stanie się niemalże wewnętrznym morzem Paktu Północnoatlantyckiego - a więc będzie to porażka Putina" - stwierdził.

autor: Iwona Żurek (PAP)

Prezydent Chorwacji: Decyzja przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE to bezczelny cynizm

Decyzja Rady Europejskiej o przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE, nie robiąc tego samego dla Bośni i Hercegowiny, to bezczelny cynizm i polityczna tragedia Chorwacji - ocenił w piątek prezydent tego kraju Zoran Milanović.

"Grlić Radman (minister spraw zagranicznych Chorwacji - PAP) mówi, że BiH jest dysfunkcjonalna, ale Ukraina, która się rozpada, nie? Umieram ze wstydu" - powiedział chorwacki prezydent.

W czwartek, po wcześniejszych rekomendacjach Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Rada Europejska zdecydowała o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu kandydata do Unii Europejskiej. BiH, razem z Kosowem, są potencjalnymi kandydatami do członkostwa; 17 czerwca Oliver Varhelyi, unijny komisarz zajmujący się rozszerzeniem Wspólnoty, przypomniał, że Sarajewo musi spełnić 14 wymogów, by otrzymać status kandydata do UE.

"W BiH mieszkają Chorwaci, którym zależy na staniu się częścią UE, inni być może nie są przeciw - Serbowie się zastanawiają, politycy boszniaccy (zamieszkujący Bałkany Słowianie wyznający islam - PAP) nie wiem, ale wszyscy zabiegali o przyznanie państwu statusu kandydata" - wskazał Milanović.

Szefik Dżaferović, reprezentujący w trzyosobowym Prezydium BiH Boszniaków, poinformował przed szczytem UE o prośbie skierowanej pod adresem przewodniczącego Rady Europejskiej Charles'a Michela o poparcie przyznania BiH statusu kandydata do UE. Milorad Dodik, serbski członek Prezydium, uznał - po odrzuceniu apeli bośniackich polityków i nieprzyznaniu statusu - że "część europejskich liderów postrzega BiH jako kolonię, a nie partnera i dlatego statusu ostatecznie nie przyznano".

Wśród wymogów UE względem BiH najważniejszą rolę odgrywają oczekiwane reformy sądownictwa oraz ustaw dotyczących zamówień publicznych, konfliktu interesów i procesu wyborczego. (PAP)