Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas podróży do Rumunii i Mołdawii chce potwierdzić swoje poparcie dla Ukrainy w jej wojnie przeciwko Rosji oraz odzyskać zaufanie Polski i krajów bałtyckich – pisze w środę dziennik "Le Figaro".

Macron przebywa obecnie w Rumunii, gdzie we wtorek spotkał się z 500 francuskimi żołnierzami w bazie Mihail Kogalniceanu niedaleko Konstancy, głównego rumuńskiego portu nad Morzem Czarnym. W środę spotkał się z rumuńskim prezydentem Klausem Iohannisem.

Po południu francuski przywódca uda się do sąsiedniej Mołdawii.

"Życzymy Ukrainie zwycięstwa i (odzyskania) integralności terytorialnej. Naszym pragnieniem jest zapewnienie Ukrainie środków do osiągnięcia zwycięstwa" - mówi źródło w Pałacu Elizejskim, cytowane przez "Le Figaro". Francja chce "bardzo wyraźnie" wspierać zarówno Ukrainę, jak i inne kraje sąsiadujące z Rosją, które są najbardziej narażone na kryzys – dodaje.

Francuskie media określają wizytę Macrona w Rumunii i Mołdawii jako symboliczną.

"Kraje Europy Wschodniej od kilku tygodni krytykują Francję i Niemcy, oskarżane w najlepszym wypadku o bierność, w najgorszym o wspieranie putinowskiej Rosji" – przypomina francuski dziennik. "Niemcy, bo sprzeciwiają się embargu na rosyjski gaz i kusi je powrót do +business as usual+ z Kremlem po wojnie. Francję - ze względu na wypowiedź jej prezydenta, że +nie powinno się poniżać Rosji+" – przypomina "Le Figaro".

"Te państwa (Europy Wschodniej – PAP) pamiętają również, że Francja, podobnie jak Niemcy, zawetowała przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO w 2008 r." – dodaje.

"Macronowi nie wybaczono również jego osamotnionej inicjatywy w Fort Bregancon w sierpniu 2019 r., kiedy zaprosił Putina, by bez konsultacji z partnerami zaproponować mu strategiczny dialog. Francja zawsze była podejrzewana o to, że w imię swojej starej gaullistowskiej tradycji jest chętna podtrzymać współpracę z Rosją oraz zdystansować się od Stanów Zjednoczonych i NATO, stanowiących +militarny parasol+ dla krajów europejskich nieposiadających potężnych armii" – pisze "Le Figaro".

Gazeta przypomina też, że kraje Europy Wschodniej sceptycznie odniosły się do licznych rozmów telefonicznych, jakie Macron przeprowadził z Putinem od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

"Le Figaro" broni jednak polityki Macrona, pisząc, że jego "rozmowy telefoniczne z władcą Kremla mają na celu utrzymanie kanału komunikacji uważanego za niezbędny dla przygotowania się do okresu powojennego". Podejście to było zawsze przygotowywane wcześniej (w konsultacji - PAP) z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, a "niefortunne" słowa o tym, by "nie poniżać Rosji", dotyczyły według źródła w Pałacu Elizejskim "relacji z Rosją po zakończeniu wojny" - dodaje.

Pałac Elizejski zaprzeczył w rozmowie z "Le Figaro", jakoby prosił Zełenskiego o ustępstwa terytorialne w celu szybszego zakończenia wojny. "Wbrew pogłoskom najbardziej otwarcie sprzeciwiają się wejściu Ukrainy do UE nie Francja i Niemcy, ale Szwecja, Dania i Holandia" – dodaje źródło.

"Wojna na Ukrainie nadała większe znaczenie +nowym państwom członkowskim+, które w przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej dobrze zrozumiały rosyjskie zagrożenie" – pisze "Le Figaro".

Dziennik prognozuje, że "prawdopodobnie więcej czasu zajmie rozwiewanie nieufności dużej części Europejczyków wobec tandemu francusko-niemieckiego". "Niejednoznaczność słów (francuskiego) prezydenta wstrząsnęła przywództwem Macrona w Europie i osłabiła jego projekt strategicznej autonomii Europy" – zauważa.

"Wydaje się, że w polityce europejskiej konieczne są fundamentalne rewizje" – powiedział były dyplomata Michel Duclos, cytowany przez "Le Figaro", dodając, że przed końcem francuskiej prezydencji w Radzie UE Macron może się jeszcze wykazać poprzez poparcie kandydatury Ukrainy do UE na szczycie europejskim w dniach 23-24 czerwca w Brukseli.

Katarzyna Stańko (PAP)