Komisja Europejska twierdzi, że jej wytyczne w sprawie płacenia za gaz są jasne i nie zezwalają na otwarcie rachunku w rublach. Ale za ich naruszenie nie będzie wyciągać konsekwencji.

Zdaniem minister klimatu i środowiska Anny Moskwy przedstawione rekomendacje Komisji Europejskiej dotyczące płatności za gaz budzą wątpliwości polityczne i prawne. Na dodatek, według niej, są one sprzeczne z wcześniejszymi wytycznymi KE w tej samej sprawie. – Państwa członkowskie powinny zachować spójność podejścia w sprawie płatności za gaz z Rosji. Dekret Władimira Putina to akt szantażu wobec Unii, a Polska wraz z Bułgarią dały jasny przykład, że temu szantażowi się nie poddadzą i odmówiły płatności w rublach. Apelujemy o solidarność europejską w tym zakresie – mówi dla DGP.
Dyskusja na temat zasad płatności za gaz, których termin dla większości europejskich odbiorców upływa w ostatnich dniach maja, wciąż trwa. Ambasadorowie państw członkowskich mają podjąć na nowo rozmowy w piątek. „Doprecyzowujące” wytyczne Brukseli przedstawione w ubiegły piątek, zdaniem dyplomatów, z którymi rozmawiała DGP, pozostają niejasne i mają wątpliwą podstawę prawną.
Uważa się, że nieprecyzyjne unijne wytyczne, które dopuszczają realizowanie opłat na konta walutowe Gazprombanku, mogą tworzyć ścieżkę umożliwiającą spełnienie oczekiwań Rosji. Szczególnie zainteresowane takim kształtem rekomendacji KE były Włochy i Niemcy, które obawiają się, że w razie niespełnienia oczekiwań zawartych w dekrecie Putina Moskwa zakręci im kurek z gazem, tak jak stało się to w przypadku Polski i Bułgarii. Zgodnie z narzuconymi przez Kreml zasadami odbiorca surowców z „nieprzyjaznego kraju” jest zobowiązany otworzyć dwa konta w Gazprombanku – w rublach oraz dolarach lub euro, przy czym sama konwersja na rosyjską walutę odbywałaby się bez aktywnego udziału płatników.
Wytyczne KE dopuszczają otwarcie konta w Gazprombanku w walucie przewidzianej w kontrakcie i dokonanie na nie płatności. Następnie importer powinien wydać oświadczenie o sfinalizowaniu transakcji. Jeśli w pierwotnej umowie odbiorcy jest zapisana konieczność zapłaty w rublach, wówczas może on płacić w rublach, jeśli w euro, to w euro. Bruksela nie zezwala natomiast na otwarcie dodatkowego, specjalnego konta w rublach. – Wszystko, co wykracza poza wytyczne Komisji, czyli otwarcie rachunku w walucie zgodnej z umową, dokonanie płatności w tej walucie i złożenia oświadczenia o zakończeniu płatności za dostawy, naruszałoby sankcje – oświadczył wczoraj rzecznik KE Eric Mamer. Potwierdził również, że otwarcie drugiego rachunku w rublach będzie traktowane przez Brukselę jako wykroczenie poza wytyczne, a zatem naruszenie reżimu sankcyjnego. Według nieoficjalnych doniesień konta rublowe miało założyć już łącznie 20 europejskich firm.
Problem w tym, że KE prawdopodobnie nie będzie karać podmiotów, które nie przestrzegają sankcji. Bruksela stoi na stanowisku, że nadzorowaniem przestrzegania sankcji przez przedsiębiorstwa zarejestrowane na ich terytorium powinny się zajmować władze krajowe. Co więcej, rzecznik KE stwierdził wczoraj, że Bruksela nie ma wpływu na to, co Rosja zrobi z pieniędzmi, a odbiorcy surowców są zobowiązani kontraktami. – Faktem jest, że nadal kupujemy gaz od rosyjskich dostawców. Trzeba za nie dokonywać płatności, a my tylko określamy ramy, w których te płatności mogą zostać dokonane – mówił Mamer.
Jednocześnie KE podkreśla, że cała „27” zgodziła się przyjąć pięć pakietów sankcji. Wiele z państw członkowskich ma jednak wątpliwości, jak interpretować wytyczne dotyczące płatności za rosyjskie surowce energetyczne. Dyplomaci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują na wątpliwe podstawy prawne takiego kroku oraz brak czytelności unijnych rekomendacji.
– Jest to próba przerzucenia ostatecznych decyzji na poszczególnych klientów i pozostawienie im, czy chcą realizować mechanizm narzucony przez Kreml, czy nie – komentuje dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak dodaje, rozbieżności w strategiach poszczególnych firm i stolic już dają o sobie znać. Płacenie poprzez konta rublowe w Gazprombanku zapowiedziała część największych klientów Gazpromu, m.in. niemieckie Uniper i RWE czy austriackie OMV. Za gaz w rublach chcą nadal płacić Węgrzy, którzy wciąż blokują przyjęcie embarga na import rosyjskiej ropy. Węgry za wycofanie się ze sprzeciwu oczekują obecnie wypłaty ok. 15–18 mld euro na modernizację infrastruktury energetycznej. W ubiegłym tygodniu Budapeszt twierdził, że zadowoli się kwotą ponad 20-krotnie mniejszą – 700 mln euro. Odwrotne stanowisko przyjmuje z kolei fiński Gasum, który zadeklarował wczoraj, że mimo ryzyka zatrzymania dostaw nie wdroży zasad narzuconych przez Kreml. Spółka oświadczyła, że w przypadku odcięcia rosyjskich dostaw skieruje sprawę do arbitrażu. Według Instytutu Bruegla Finlandia pozyskała w zeszłym roku z Rosji 100 proc. swoich dostaw błękitnego paliwa.
– Fakt, że udało się rozbić stanowisko europejskie w tej sprawie, to taktyczne zwycięstwo Rosji. Kreml zyskuje też dodatkowe pole do arbitralnego działania, bo może okazać się, że Gazprom będzie np. bardziej elastyczny w interpretowaniu mechanizmu rozliczeniowego wobec partnerów z Włoch, Niemiec, Francji czy Austrii, a bardziej restrykcyjny np. w odniesieniu do wchodzącej do NATO Finlandii – mówi DGP Kardaś.