Według wstępnych oficjalnych wyników CDU zwyciężyła w wyborach do władz landu Nadrenia Północna-Westfalia (NRW) - poinformował w poniedziałek rano komisarz wyborczy.

CDU, której regionalnym liderem jest premier rządu NRW Hendrik Wuest, uzyskała 35,7 procent głosów. Na drugim miejscu uplasowała się socjaldemokratyczna SPD z głównym kandydatem Thomasem Kutschatym na poziomie 26,7 procent (strata 4,5 procent).

Zieloni potroili swój wynik, osiągając 18,2 procent (wzrost 11,8 proc.). Liberalna FDP spadła do poziomu 5,9 procent (strata 6,7 procent). Z wynikiem 5,4 procent prawicowo-populistyczna AfD może pozostać w parlamencie NRW. Partii Lewicy ponownie nie udało się przekroczyć progu pięciu procent, uzyskując 2,1 proc. Frekwencja wyborcza wyniosła 55,5 procent.

Zdaniem komentatorów porażka SPD ma poważne konsekwencje dla kanclerza Olafa Scholza. SPD znalazła się wyraźnie za CDU. Poparcie Scholza w kampanii wyborczej nie przełożyło się na wynik wyborów. W walce o głosy do parlamentu Nadrenii Północnej-Westfalii polityka szefa niemieckiego rządu okazała się obciążeniem dla SPD. Tylko 46 proc. ankietowanych w regionie Nadrenii Północnej-Westfalii przez firmę Infratest Dimap uważa, że Scholz obrał właściwy kurs w polityce wobec Ukrainy. Jeszcze mniej, bo tylko 35 proc. stwierdziło, że kanclerz "jest dużym wsparciem dla SPD w Nadrenii Północnej-Westfalii".

Według obserwatorów niemieckiej sceny politycznej Scholz będzie musiał zmierzyć się z nową dynamiką w koalicji rządzącej. Słaby wynik liberałów (FDP) doprowadzi to do tego, że partia ministra finansów Christiana Lindera będzie starała się o wiele bardziej niż dotychczas przeforsować swoje postulaty w rządzie federalnym. Konflikt z SPD i Zielonymi jest wiec zaprogramowany. Mimo że praca ministra finansów jest w dużej mierze dobrze oceniana, Linderowi trudno jest zdobyć punkty u opinii publicznej.

Dobry wynik Zielonych również nie wróży nic dobrego kanclerzowi Niemiec. Rezultat w regionie zwiększa ich pewność siebie w Berlinie, a tym samym chęć przeforsowania ekologicznych rozwiązań w rządzie federalnym. Socjaldemokraci coraz bardziej widzą, że zostają w tyle. Konflikty między FDP, która chce zaznaczyć swoją obecność, a Zielonymi, którzy również wzmocnili się w wyniku wyborów, wymagałyby od kanclerza odgrywania jeszcze większej niż dotychczas roli moderatora między dwoma partnerami koalicyjnymi. Nie będzie to rola łatwa.(PAP)