Według premiera Czech Petra Fiali kraj ma obecnie rezerwy ropy na trzy miesiące, gazu na dwa miesiące letnie, a paliwa jądrowego na dwa do trzech lat. Szef czeskiego rządu zapowiedział podjęcie kroków, aby zbiorniki gazu były napełnione przed następną zimą.

Fiala występował przez Izbą Poselską w ramach regularnych odpowiedzi na interpelacje. Stwierdził, że czeskie zapasy ropy naftowej wystarczą na 94 dni, a ewentualne braki trzeba będzie uzupełnić ze źródeł nierosyjskich w ciągu 30-40 dni.

Według premiera elektrownia jądrowa w Temelinie ma rezerwy paliwa na dwa lata, a elektrownia jądrowa w Dukovanach na trzy lata. Fiala przypomniał, że już wcześniej zdecydowano, że paliwo jądrowe dla Temelina będzie pochodzić od dostawców z Francji i USA.

Odnosząc się do zaopatrzenia w gaz, który prawie w 100 proc. pochodzi z Rosji, Fiala uznał, że Czechy są w innej sytuacji niż Polska i Bułgaria, które mają bezpośrednie kontrakty z rosyjskim Gazpromem. Rosjanie wstrzymali dostawy dla Warszawy i Sofii w środę.

Według Fiali gaz płynie do Republiki Czeskiej na podstawie zakupów na rynkach krótkoterminowych i spotowych w Europie Zachodniej. "Rosja nie może w pełni rozeznać, jaki gaz płynie do Czech" - powiedział.

Premier stwierdził, że problem pojawiłby się, gdyby Rosja wstrzymała dostawy do Europy Zachodniej, a zwłaszcza do Niemiec. Podkreślił, że Czechy nie mają dostępu do morza i tym samym nie mają terminali dla skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Fiala zapewnił posłów, że w przypadku węgla brunatnego popyt powinien być zaspokojony, a jeżeli chodzi o węgiel kamienny, który jest importowany z Polski, to jego zdaniem sąsiad z północy może zmniejszyć dostawy w związku z wojną na Ukrainie. Zapowiedział, że podczas piątkowej wizyty w Warszawie zamierza negocjować z premierem Mateuszem Morawieckim, aby Polska nie odcięła dostaw węgla do Czech.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)

ptg/ mk/